- Naprawdę już mi lepiej, słońce - Lou uśmiechała się do
Marysi, która poprawiała jej poduszkę - Córeczko, pozwól mi wstać...
- Ani mi się waż! - przerwał im Islingr niosący miskę z gorącą
zupą. Na ten widok ich córce pociekła ślina.
- Tato? - zaczęła. Zrozumiał.
- Do końca pawilonu na lewo - uśmiechnął się. Dziewczynka w
podskokach pognała do kuchni. Lou uśmiechała się obserwując oddalającą sie
Marysię. Wzięła od Islingr gorącą miskę.
- Auu - syknęła, kiedy naczynie niemiłosiernie poparzyło
jej opuszki.
- Uważaj - Islingr ostrożnie przytrzymał jej posiłek.
- Isiek... naprawdę nic mi nie jest. Przecież wiesz, że to
tylko rezerwy energii. Zużyłam jej trochę za dużo i tyle...
- Oboje wiemy, Lou, że z tobą dzieje sie coś nie tak -
odparł poważnym tonem - Mdlejesz w niespodziewanych momentach, twoja energia
jest prawie na wyczerpaniu, ledwie wystarczając ci do przeżycia. Nie jesteś w
stanie długo chodzić a co dopiero walczyć. A przypominam ci, że trwa wojna.
Smoczy Jeźdźcy mają swojego Mistrza, Erbithila - symbol zwycięstwa - zaczął mówić
o swoim ojcu - Potrzebują go również Smoczy Strażnicy, Lou. A ty doskonale
wiesz..
- Tak, ja nim jestem - westchnęła - Jestem symbolem, Białym
Strażnikiem.
- Lou –
zaczął Islingr chwytając ją za rękę – Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że ten
ciężar jest dla ciebie zbyt ciężki, przecież wiesz, że zawsze możesz oddać twoje
Berło komuś innemu…
- Nie –
kategorycznie sprzeciwiła się kobieta – Wiesz, że tego zrobić nie mogę. I nigdy
bym nie zrobiła. Nie jestem zdrajczynią i za wszelką cenę chce pokonać Kitrinę.
– jej oczy zapłonęły na dźwięk tego imienia – Za to co zrobiła Nierennie, za
to, że musiałam się przed nią ukrywać. Już dość ukrywania, Islingr. Muszę wyjść
z bezpiecznej norki i zapolować. Niech Łowca stanie się Zwierzyną. Przeznaczenie
Marysi musi się spełnić…
***
Ciemność. Z każdą sekundą gęstniejąca jeszcze bardziej. Lou
ledwo mogła oddychać ale brnęła dalej. W stronę ciepłego światła. Niewielkiego,
migoczącego w oddali.
Upadła. Chciała się podnieść, ale nie miała sił. Nie mogła
krzyczeć. Ciemność niczym smoła zalewała jej gardło, nos i uszy. Zadawała
okropny ból. Zerknęła do góry. Nad nią górowała Kitrina.
- Chodź.
Jeszcze nie jest za późno. Dla nas obu. – mówiła wyciągając rękę. Lou oparła się
przemożnej pokusie schwycenia Kitriny.
- Tak
bardzo żałuję Kitrino, ale dla ciebie już jest. Tak bardzo żałuję – powtarzała leżąc,
przygnieciona ciemnością. Kitrina stałą nad nią i smutno się uśmiechała. Nagle
pojawiła się Marysia, odziana w białą suknię. W dłoni dzierżyła ognisty
sztylet. Skroń zdobiły jej białe róże. Za nią stała cała rodzina i wszyscy
przyjaciele Lou. Eragon, Arya, Islingr, Nierenna, Vincentin, Saphira, Firnen,
Morsallor, Vitie, cała rzesza smoków, ludzi, elfów, krasnoludów i Urgali. Kitrina
odwróciła się w ich stronę. Za nią pojawiła się horda Czarnych Strażników a także
osoby bezskrzydłe – elfy i ludzie..
Naprali
na siebie z krzykiem…
***
Obudziła się z krzykiem. Była cała mokra, kołdra, którą
była pierwotnie przykryta, leżała w drugim kącie pokoju. Lou podniosła się,
kręciło jej się w głowie. Była sama.
- To
tylko sen – szeptała do siebie – Tylko sen, to się nie działo naprawdę, to
tylko… sen.
Podeszła do misy z wodą i umyła się. Mokre włosy spięła
drewnianą, rzeźbioną spinką rozmyślając o swojej wizji. Słyszała, że jedna z
elfich wieszczek, również miewa wizje na temat jej córki. Jedna z nich głosiła,
że „Nad Alagessią zawiśnie Nowa Ciemność
a Czarne Smocze Skrzydła spowiją Białe Mury. W szeregi Przyjaciół przenikną
Zdrajcy, w szeregi Zdrajców przenikną Przyjaciele. Krew ludzka wymiesza się z
elfą, krew elfia wymiesza się ze smoczą. Przybędzie Biała Królowa – Córa Trzech Ras, przybędzie zza morza, z
innego świata. Ukoronowana wieńcem białych róż, w białej sukni i z ognistym
sztyletem w dłoni. Ona jedna może pokonać Czarną Plagę.”
Przepowiednia miała już z pięćdziesiąt lat. Dawniej
uważano, że dotyczy ona Lou, że to dziewczyna zniszczy nadciągającą „Czarną
Plagę”, ze względu na jej jasne włosy i karnację. Lecz teraz Lou już wiedziała,
że to nie ona. To Marysia, jej córka jest Białą Królową.
Problem tkwił w tym, że Marysia nigdy w życiu nie miała
miecza w ręce. Poza tym, skąd oni mają wziąć Ognisty Sztylet, wspomniany w
przepowiedni?
Sfrustrowana kobieta rzuciła się z powrotem na łóżko
ciskając poduszką o ścianę.
- Do kitu
ta przepowiednia! – ryknęła w ciemność – Nawet się nie rymuje!
Odpowiedziała jej cisza.
***
Zapraszam do zakładki Arty - dostawa nowych rysunków :D
Smocza Strażniczka :)
***
Zapraszam do zakładki Arty - dostawa nowych rysunków :D
Smocza Strażniczka :)
Weee! En-en! (Tak, znowu cieszę się jak dziecko :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba opis snu Lou i przepowiednia :) Ciekawam, skąd wytrzasną ten sztylet :)
A rysunki są świetne (i mi się nie waż mówić inaczej ;P) :)
U mnie za to idzie powoli. Powoli, ale do przodu :) Szykuje się całkiem długi rozdział... W większości o naszym kochanym Aresełku :) matko, jeszcze tyyyyleeee roboty przede mną... Że aż chyba sobie pooglądam SAO ;)
Pozdrawiam :)
Cece :D
Za to ja się biore za sprzątanie w pokoju xDD A ten sztylet... cóż... pospoilerowałabym moje zamysły ale nie jestem aż tak okrutna ;P
UsuńW następnym rozdziale pojawi się Dark :D No i mam zamiar go narysowac :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :D
Również pozdrawiam :)
Smocza Strażniczka :)
Kiedy będzie coś o Murtaghu ??/
OdpowiedzUsuń