poniedziałek, 7 lipca 2014

Zdrajcy są wśród nas cz.II

- Naprawdę już mi lepiej, słońce - Lou uśmiechała się do Marysi, która poprawiała jej poduszkę - Córeczko, pozwól mi wstać...
- Ani mi się waż! - przerwał im Islingr niosący miskę z gorącą zupą. Na ten widok ich córce pociekła ślina.
- Tato? - zaczęła. Zrozumiał.
- Do końca pawilonu na lewo - uśmiechnął się. Dziewczynka w podskokach pognała do kuchni. Lou uśmiechała się obserwując oddalającą sie Marysię. Wzięła od Islingr gorącą miskę.
- Auu - syknęła, kiedy naczynie niemiłosiernie poparzyło jej opuszki.
- Uważaj - Islingr ostrożnie przytrzymał jej posiłek.
- Isiek... naprawdę nic mi nie jest. Przecież wiesz, że to tylko rezerwy energii. Zużyłam jej trochę za dużo i tyle...
- Oboje wiemy, Lou, że z tobą dzieje sie coś nie tak - odparł poważnym tonem - Mdlejesz w niespodziewanych momentach, twoja energia jest prawie na wyczerpaniu, ledwie wystarczając ci do przeżycia. Nie jesteś w stanie długo chodzić a co dopiero walczyć. A przypominam ci, że trwa wojna. Smoczy Jeźdźcy mają swojego Mistrza, Erbithila - symbol zwycięstwa - zaczął mówić o swoim ojcu - Potrzebują go również Smoczy Strażnicy, Lou. A ty doskonale wiesz..
- Tak, ja nim jestem - westchnęła - Jestem symbolem, Białym Strażnikiem.
- Lou – zaczął Islingr chwytając ją za rękę – Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że ten ciężar jest dla ciebie zbyt ciężki, przecież wiesz, że zawsze możesz oddać twoje Berło komuś innemu…
- Nie – kategorycznie sprzeciwiła się kobieta – Wiesz, że tego zrobić nie mogę. I nigdy bym nie zrobiła. Nie jestem zdrajczynią i za wszelką cenę chce pokonać Kitrinę. – jej oczy zapłonęły na dźwięk tego imienia – Za to co zrobiła Nierennie, za to, że musiałam się przed nią ukrywać. Już dość ukrywania, Islingr. Muszę wyjść z bezpiecznej norki i zapolować. Niech Łowca stanie się Zwierzyną. Przeznaczenie Marysi musi się spełnić…

***
Ciemność. Z każdą sekundą gęstniejąca jeszcze bardziej. Lou ledwo mogła oddychać ale brnęła dalej. W stronę ciepłego światła. Niewielkiego, migoczącego w oddali.
Upadła. Chciała się podnieść, ale nie miała sił. Nie mogła krzyczeć. Ciemność niczym smoła zalewała jej gardło, nos i uszy. Zadawała okropny ból. Zerknęła do góry. Nad nią górowała Kitrina.
- Chodź. Jeszcze nie jest za późno. Dla nas obu. – mówiła wyciągając rękę. Lou oparła się przemożnej pokusie schwycenia Kitriny.
- Tak bardzo żałuję Kitrino, ale dla ciebie już jest. Tak bardzo żałuję – powtarzała leżąc, przygnieciona ciemnością. Kitrina stałą nad nią i smutno się uśmiechała. Nagle pojawiła się Marysia, odziana w białą suknię. W dłoni dzierżyła ognisty sztylet. Skroń zdobiły jej białe róże. Za nią stała cała rodzina i wszyscy przyjaciele Lou. Eragon, Arya, Islingr, Nierenna, Vincentin, Saphira, Firnen, Morsallor, Vitie, cała rzesza smoków, ludzi, elfów, krasnoludów i Urgali. Kitrina odwróciła się w ich stronę. Za nią pojawiła się horda Czarnych Strażników a także osoby bezskrzydłe – elfy i ludzie..
Naprali na siebie z krzykiem…

***
Obudziła się z krzykiem. Była cała mokra, kołdra, którą była pierwotnie przykryta, leżała w drugim kącie pokoju. Lou podniosła się, kręciło jej się w głowie. Była sama.
- To tylko sen – szeptała do siebie – Tylko sen, to się nie działo naprawdę, to tylko… sen.
Podeszła do misy z wodą i umyła się. Mokre włosy spięła drewnianą, rzeźbioną spinką rozmyślając o swojej wizji. Słyszała, że jedna z elfich wieszczek, również miewa wizje na temat jej córki. Jedna z nich głosiła, że „Nad Alagessią zawiśnie Nowa Ciemność a Czarne Smocze Skrzydła spowiją Białe Mury. W szeregi Przyjaciół przenikną Zdrajcy, w szeregi Zdrajców przenikną Przyjaciele. Krew ludzka wymiesza się z elfą, krew elfia wymiesza się ze smoczą. Przybędzie Biała Królowa –  Córa Trzech Ras, przybędzie zza morza, z innego świata. Ukoronowana wieńcem białych róż, w białej sukni i z ognistym sztyletem w dłoni. Ona jedna może pokonać Czarną Plagę.”
Przepowiednia miała już z pięćdziesiąt lat. Dawniej uważano, że dotyczy ona Lou, że to dziewczyna zniszczy nadciągającą „Czarną Plagę”, ze względu na jej jasne włosy i karnację. Lecz teraz Lou już wiedziała, że to nie ona. To Marysia, jej córka jest Białą Królową.
Problem tkwił w tym, że Marysia nigdy w życiu nie miała miecza w ręce. Poza tym, skąd oni mają wziąć Ognisty Sztylet, wspomniany w przepowiedni?
Sfrustrowana kobieta rzuciła się z powrotem na łóżko ciskając poduszką o ścianę.
- Do kitu ta przepowiednia! – ryknęła w ciemność – Nawet się nie rymuje!

Odpowiedziała jej cisza.

***

Zapraszam do zakładki Arty - dostawa nowych rysunków :D

Smocza Strażniczka :)

3 komentarze:

  1. Weee! En-en! (Tak, znowu cieszę się jak dziecko :))
    Bardzo mi się podoba opis snu Lou i przepowiednia :) Ciekawam, skąd wytrzasną ten sztylet :)
    A rysunki są świetne (i mi się nie waż mówić inaczej ;P) :)
    U mnie za to idzie powoli. Powoli, ale do przodu :) Szykuje się całkiem długi rozdział... W większości o naszym kochanym Aresełku :) matko, jeszcze tyyyyleeee roboty przede mną... Że aż chyba sobie pooglądam SAO ;)
    Pozdrawiam :)
    Cece :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to ja się biore za sprzątanie w pokoju xDD A ten sztylet... cóż... pospoilerowałabym moje zamysły ale nie jestem aż tak okrutna ;P

      W następnym rozdziale pojawi się Dark :D No i mam zamiar go narysowac :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :D

      Również pozdrawiam :)

      Smocza Strażniczka :)

      Usuń
  2. Kiedy będzie coś o Murtaghu ??/

    OdpowiedzUsuń