Jak zwykle, do pracy twórczej pchnęła mnie Cilianna, która zawsze mnie motywuje :) Musisz robić to częściej i dlatego ta notka wraz z "Darkiem" (wszystko w poście) leci z dedykiem dla Ciebie :)
***
Kiedy oświetlił ich blask ogniska, zgromadzone wokół osoby, na widok Islingra i Lou, krzyknęły z radości . Marysia trzymała się trochę z tyłu, za matką. Tymczasem Lou ujęła córkę za rękę i przedstawiła wszystkim.
- Pamiętam jak Maria się urodziła - zaczął jeden z Jeźdźców, podając im miski z jedzeniem - Uciekliście do wymiaru niemagicznego przed przepowiednią...
- Tak - potwierdziła Lou - Ale w końcu zrozumieliśmy, że przed przeznaczeniem uciec nie można.
- Jedyne co nam pozostało to stawić czoło złu i pokonać Czarnych Strażników raz na zawsze! - zawołał entuzjastycznie Islingr, chwytając Lou za rękę. Marysia, powoli sącząc zupę, w milczeniu zastanawiała się nad słowami otaczających ją... ludzi? Oni nawet nie byli ludźmi! Niektórzy mieli szpiczaste uszy, inni skośne oczy, jeszcze inni z twarzy przypominali koty. Każdy z nich poruszał się z niewymuszonym wdziękiem i gracją, mimo iż wszyscy mieli na sobie zbroje ważące na pewno minimum kilka kilogramów. Poza tym, o co chodziło z tą przepowiednią? Czyżby jej rodzice dawno temu uciekli przed czyś, by ją chronić? Kim właściwie była, by aż tak jej pilnować? Obawy zjadały ją od środka. Przeczuwała, że straci coś cennego, że stanie się coś złego. I to ona się ku temu przyczyni.
Marysia po chwili zauważyła, że Lou się w nią wpatruje. Po chwili usłyszała delikatny głos swojej mamy wewnątrz czaszki. Potarła skronie odczuwając lekki ból.
- Wiem, że chcesz wszystko wiedzieć. Choć, przejdziemy się. - Lou uśmiechnęła się jeszcze cieplej.
- Idę z Marysią na spacer - szepnęła Isligrowi, kłaniając się reszcie zgromadzonych.
- Uważajcie na siebie - mężczyzna pocałował żonę w policzek. Lou zarumieniła się. Marysia westchnęła. Jej rodzice zachowywali się niczym nastolatkowie. Ale to może dlatego, że trwa wojna i chcą, by każda chwila była ich?
Oddaliły się już kawałek drogi od obozu, kiedy Lou w końcu przemówiła.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci baśń o Wielkiej Wojnie?
- Tak, mamo - odparła Marysia - Pewnie to działo się naprawdę, a babcia i dziadek naprawdę byli Smoczymi Jeźdźcami.
- Nie byli, a są - uśmiechnęła się Lou - W każdym razie, po pokonaniu Tyrana...
- ... Eragon odleciał na wschód zabierając ze sobą smocze jaja i Serca Serc. Osiedlił się na Siedmiu Wzgórzach, nieopodal pięknych Smoczych Wodospadów. Zbudował tam Szkołę Smoczych Jeźdźców - wtrąciła się Marysia - Tak mamo, pamiętam tę opowieść - uśmiechnęła się.
***
- Mam wrażenie, że dziewczyna nic nie rozumie i nic nie wie, jaka rolę ma do odegrania w całej tej grze - Kitrina przechadzała się wśród ciemnych ruin opustoszałego zamku gdzieś pośród Kośćca, który Czarni Strażnicy tymczasowo objęli jako swoją siedzibę. Jej zakapturzony towarzysz odparł niskim, ciepłym, pełnym uczucia głosem.
- To chyba dobrze. Łatwiej nam będzie ją zmanipulować...
- Tak, ale jeśli nie rozumie sytuacji, to nie na wiele na się przyda. Pozostanie jedynie jako obiekt, który mozna porwać i użyć jako karty przetargowej.
- W razie niepowodzenia, moja słodka... Tylko w razie niepowodzenia planu A. Ale to zawsze jakaś alternatywa.
Czarne skrzydła Kitrina zadrżały, kiedy mężczyzna delikatnie dotknął jej policzka.
- Nie jesteś do końca zła - powiedział po chwili uśmiechając się i odszedł.
Kitrina długo jeszcze wpatrywała się w sylwetkę mężczyzny. Od kilku dni jej serce szybciej biło na myśl o tym człowieku. Specjalnie dla niego zmieniła nawet swój kolor włosów na rdzawo-czerwony - jego ulubiony. Był szpiegiem, jednym z najlepszych, pochodził z tego samego świata co Lou, Ukrywał się w Alagaessi już kilka lat, uciekając przed karą, jaka spotkałaby go, gdyby nie znaleziono go w tamtym świecie i nie przekonano do dołączenia do Ciemnego Odłamu Zakonu. Kitrina nawet nie wiedziała jak na na imię. Kazał na siebie mówić Dark. Nic o nim nie było wiadomo, nawet to ile dokładnie ma lat. Kitrnia postawiła sobie na cel rozgryźć tego mężczyznę, jednak z każdym kolejnym krokiem trafiała na ślepa uliczkę.
Kiedy Dark w końcu zupełnie zniknął jej z oczu, odwróciła się na pięcie i powoli odeszła w druga stronę.
Już wiem czemu nie podobała mi się kolejna notka ( pętla intryg, czy jakoś tak). Po prostu nie przeczytałam tej xD
OdpowiedzUsuńWłaśnie coś mi tam nie pasowało, a teraz rozumiem :) Zwalę na bloggera, bo do dnia dzisiejszego wyświetlał tylko po jednym, nowym poście.
Ta i kolejna notka jednak mi się b. podobają.
xDD No to teraz rozumiem :D
UsuńPozdrawiam i również zwalam winę na bloggera :D