środa, 12 marca 2014

Tajemniczy goście

       Akcja dzieję się już kilkanaście lat do przodu. Marysia jest już nastolatką. Nie wie nic o przeszłości rodziców i o Alagaessi. Zna jedynie "bajki" jej mamy, które Lou opowiadała jej w dzieciństwie. Tymi bajkami są przygody Smoczych Jeźdźców.

Zapraszam! :)

***

      - Tato, jestem już duża! - awanturowała się Marysia - Nie musisz odwozić do szkoły.
- A jeżeli coś ci się stanie? - wtrąciła się Lou.
- Mamo! Mam szesnaście lat!
Lou niepewnie popatrzyła na swoją jedyną córkę. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie do matki.
- Nic mi nie będzie - zapewniła oboje rodziców - Przecież chodzę na sztuki walki, potrafię się obronić...
- Ale i tak wciąż jesteś dość drobna, by odeprzeć atak - Islingr zawiesił głos - złodzieja, gwałciciela, cholera wie kogo jeszcze. A tu okolica niezbyt miła.
- Więc czemu nie przeprowadzimy się gdzie indziej? - spytała Marysia.
- Nie ma pieniędzy skarbie - Lou uścisnęła córkę - Dobra, dzisiaj puścimy cie samą. Ale jak dotrzesz do szkoły masz natychmiast zadzwonić.
- Mamo! Przecież...
- Tak wiem, masz szesnaście lat. - westchnęła Lou - Dobrze, idź już, bo nie zdążysz - pocałowała córkę w czoło.
         Marysia wybiegła na obskurna klatkę schodową, zbiegła na dół i popędziła do znajomych, którzy właśnie przechodzili.
- Cześć! - zawołała. Odburknęli jej półsłówkiem.
         Zawsze uważano Marysię za zbyt dziecinną, z wybujałą wyobraźnią i przewrażliwionymi rodzicami. Nigdy nie chodziła na imprezy, trzymała z "kujonami", dla okolicznej młodzieży była mdła, dlatego grupka, do której podbiegła Marysia przyspieszyła kroku. Dziewczyna zorientowała się o co chodzi i zwolniła zasmucona. Spacerkiem doszła w końcu do skrzyżowania. Po drugiej stronie ulicy majaczył budynek szkoły.
Zadzwoniła do mamy, że już jest w szkole. Obracając się za siebie miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. W ciemnej uliczce za nią przebiegły dwie zakapturzone postacie.

***

        Spod aksamitnego kaptura wyszły czarne loki. Zielone oczy spoglądały z żalem na ludzi na ulicy. Mimo iż płaszcz skrywał doskonale kształt ciała, po sposobie poruszania mozna było wywnioskować, że jest kobietą i to wysokiego stanu. Za nią biegła kolejna postać, tym razem dużo wyższa i również zakapturzona. Po chwili chwycili się za ręce wchodząc do jednej z klatek schodowych. Na samej górze mieściło się mieszkanie Lou, Islingra i Marysi.

***
       Marysia wróciła do domu i ze zdziwieniem odkryła, że mają gości. Co jeszcze dziwniejsze, na kołku przy drzwiach wisiały te same płaszcze, które dziś widziała biegnące w tamtej alejce.
       Weszła do salonu. Przy kubkach herbaty siedzieli mama, tata i dwójka dziwnych ludzi. Mięli kocie rysy twarzy, kobieta miała zupełnie czarne, kręcone włosy i zielone oczy, mężczyzna miał siwo-srebrne długie włosy i przenikliwie błękitne oczy. Usłyszała.
- Potrzebujemy was natychmiast. Szkoła już prawie upadła. Brakuje żywności, Alagaessia płonie, nic nie oparło się potędze Czarnych Strażników.
Kiedy dorośli spostrzegli się, ze w przejściu stoi dziewczyna. Islingr natychmiast wstał.
- Marysiu - zwrócił się do niej Islingr - Poznaj... ekhm... moja siostrę, twoją ciocię - uśmiechnął się niezręcznie - i jej męża - dodał po chwili. Widać, że był zakłopotany.
- Nie opowiadaliście jej nic o nas? - zdziwił się srebrnowłosy.
- Ze względów bezpieczeństwa - odparła Lou.
       Marysia przyglądała się obcej parze. Byli dziwacznie ubrani. Czarne, obcisłe stroje, przepasane pasem, przy których dopięte były miecze, wysokie buty, i krótkie pelerynki, na głowie kobiety jaśniał diadem z kamieniem w kształcie łzy, który błyszczał jakby własnym światłem. W dłoni trzymała medalion w kształcie serca i z ciemnym kryształkiem w środku.
- Skąd wyście się urwali? - spytała młoda dziewczyna - z jakiegoś przedstawiania teatralnego?
Lou zaczerwieniła się.
- Nie jest przyzwyczajona do maniery dworskiej, wybaczcie jej - szepnęła Lou. Para kiwnęła głową.
- Marysiu - zaczął Islingr - Jest coś co musimy ci powiedzieć. Widzisz... te bajki, które mama ci opowiadała w dzieciństwie... one tak do końca nie są bajkami. Widzisz, bo - sięgnął do kieszeni i wyjął z niej kartkę zapisaną dziwnymi symbolami - Te znaki, jeżeli wypowiesz nad nimi odpowiednie słowa, otworzą portal do alternatywnego świata.
- Tato... co ty za bzdury wygadujesz... żartujecie sobie ze nie prawda? - spytała Marysia uśmiechając się niepewnie. Jednak dorośli mięli kamienne twarze.
- Może zacznijmy od początku - odezwała się kobieta, wstała i podeszła do Marysi - Jestem Nierenna Drotting, Dzierżąca Władzę nad Cieniem, Królowa Elfów i Smoczy Jeździec. To jest Vincentin Srebrowłosy, Pierwszy Lord Elfów, piastujący stanowisko Króla, twoja matka ma na prawdę na imię Louissa jest głową zakonu Smoczych Strażników, sama jest Smoczą Strażniczka o Białych Skrzydłach...
- Właściwie to one są lekko złotawe - wtrąciła się Lou.
- Mniejsza o to - uśmiechnęła się Nierenna - Twój ojciec to Islingr Wielki, Książę Elfów, Smoczy Jeździec i jeden ze Strażników bez Skrzydeł. Ja i twój ojciec jesteśmy rodzeństwem, a naszymi rodzicami są Eragon Wielki, Bohater Wojny z Tyranem, Pierwszy Smoczy Jeździec od czasu Upadku, Srebrna Dłoń, Cieniobójca, Dzierżawca Ognia oraz Głowa Smoczej Szkoły. Nasza matka to Arya Drottingu, Elfia Księżniczka, Trzeci Smoczy Jeździec od czasu Upadku, Serce Smoczej Szkoły, Cieniobójczyni... - Nierenna odetchnęła. Maria patrzyła na nią z takim szokiem, że o mało się nie przewróciła. Po chwili zaczęła się śmiać.
- Dobre! Gdzie jest ta ukryta kamerka, co? - spytała patrząc na rodziców.
- Córciu - zaczęła Lou - To wszystko co powiedziała ciocia Ni to najszczersza prawda.
Jednak Marysia wciąż nie mogła uwierzyć. Śmiejąc się, powlekła się do swojego pokoju.
- W takim razie musi spotkać się ze smokami - powiedział Vincentin wracając do herbaty.
- Nie uważasz, że to mógłby być dla niej ogromy szok? - spytała Lou.
- Potrzebujemy was tam natychmiast. Ona też musi iść z nami, jeżeli chcecie, żeby była bezpieczna - zauważył srebrnowłosy - Tu wszędzie mozna się natknąć na Czarnych. Ja naliczyłem przynajmniej z dziesięciu, kiedy tu przybyliśmy.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że odkryli symbole - Lou podeszła do okna i spojrzała na ulicę. Na dole pod blokiem stała parka. Ubrani na czarno, coś mówili, czymś się wymienili i rozeszli. Zwyczajni "narkotykowce", jak to zwykła na nich mówić, albo... albo rzeczywiście Czarni Strażnicy już przenikali, nawet do tego świata i polowali na Marysię. Pół-Strażniczka była przecież cennym kąskiem, jeszcze na dodatek córka Najwyższej Strażniczki. Kitrina byłaby wniebowzięta, gdyby dostała Marysię w swoje ręce.
- Pogadam z nią - powiedziała Lou i spojrzała na męża - Oboje pogadamy - uśmiechnęła się. Islingr chwycił ją za rękę i pogłaskał jej dłoń.
Wszyscy wstali.
- Skontaktujemy się z wami, kiedy tylko przekonamy Marysię - powiedział Islingr i objął Nierennę - Trzymaj się siostrzyczko - powiedział - I niech gwiazdy wam sprzyjają - dodał w pradawnej mowie, ściskając rękę Vincentina.

7 komentarzy:

  1. Łohoho. Nie spodziewałam się nn tak szybko :)
    Bardzo mile mnie zaskoczyłaś :) Miałam się uczyć z historii, ale no cóż...
    Piorunująco się to wszystko rozkręciło. Muszę przetrawić i się przyzwyczaić ;)
    Jedyne do czego się przyczepię, to "przepasane pasem". Zmień to jakoś, bo nawet nie mam pomysłu, co by tu zaproponować :>
    Życzę ci weny, weny i jeszcze raz weny :)
    Czekam z niecierpliwością na en-ena :)
    Cillianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa notka nieprędko, bo teraz mam nawał sprawdzianów, kartkówek, projektów etc. a na dodatek się święto mojej szkoły zbliża (Kopernikalia ;D). Ale postaram się coś napisac... niedługo... :)

      Również pozdrawiam :)

      P.S. To przepasane pasem tez mi nie leży ale nie mam pojęcia jak to inaczej ująć ;D

      Usuń
  2. Bardzo się ciesze że jest już kolejna część mojej ulubionej serii :D
    Pisz dalej bo masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno mnie tu nie było i teraz jestem w lekkim szoku. Jak ostatnio tu była Marysi nawet na świecie nie było, a teraz ma 16 lat. Ale ten czas leci xD Teraz wokół niej wszytko będzie się kręcić. Muszę się do tego przyzwyczaić. Notka jak zwykle świetna. Czekam na następną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie się kręcić wszystko wokół Marysi, Lou i Nierenny, a przynajmniej tak planuje. A jak wyjdzie, zobaczymy ;)

      Usuń
  4. A tak przy okazji to czyjego autorstwa je st piosenka children of the night? Bo jakoś nie mogę jej znaleźć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już podaję: właściwie "Children of the night" to taki tytuł nieoficjalny, użyty w jednym z fanowskich filmików mlp :D. Piosenka nazywa się "Come little children" i jest autorstwa Kate Covington :)

      Usuń