piątek, 6 grudnia 2013

Kolory duszy cz.I

     Zabrali Nierennę pod Drzewo Menoa. Wiele elfów, te które pozostały, by odbudowywać Ellesmerę również przybyło, by użyczyć swych sił, do tego, co planowali Eragon, Arya i Lou.
- Nie jestem pewna, czy to się uda - szepnęła Lou do Aryi, prowadząc skrępowane ciało Nierenny.
- A masz lepszy pomysł?
- Nie mam... niestety - przytaknęła niechętnie Lou.
       Nierennna traciła już swoje siły na walkę z Cieniem. Vitie była z nią w stałym kontakcie i użyczała jej energii, a także przekazywała informację o stanie zdrowia królowej. Gedwey Ignasia na ręce Nierenny nienaturalnie świeciła.
        Za pomocą magi przywiązano ją do jednego z wystających konarów drzewa. Arya, Eragon, Islingr, Vincentin oraz smoki zaczęli nucić w pradawnej mowie. Chwile potem przyłączyły się do tego śpiewu inne elfy zgromadzone wokoło. Fale energii przepływały tworząc pulsujący krąg, w rytm którego niosła się pieśń. Lou stanęła przed swoją szwagierką. Oczy ni były całe czarne, włosy miały lekko czerwoną poświatę, usta zbielały. Nierenna przypominała martwy posąg, gdyby nie te przerażające oczy...
Lou odetchnęła i przyłożyła do jej Gedwey Ignasii czubek jej różdżki i zaczęła śpiewać razem z resztą grupy. Fale energii, które przepływały przez jej ciało były tak potężne, że dawno rozsadziłyby ją, gdyby nie różdżka, która pochłaniała cała tę moc. Cień zaczął piszczeć i sapać.
         Nagle podszedł do niej Vincentin.
- Co? Co ty robisz? To nie było w planie! - warknęła Lou na niego, jednak ten tylko wyjął z kieszeni amulet w kształcie serca i przytrzymał go na wysokości Oczu Ni. Cień wydał przeraźliwy syk. Amulet rozwarł się, szmaragd w środku zamigotał. Nierenna otworzyła usta.
- Śpiewajcie dalej! - krzyknął Vincentin - Lou przyciśnij mocniej różdżkę!
Lou naparła berłem na ciało Nierenny, tak, że delikatnie płatki lilii lekko się zagięły.
Z oczu, uszu, ust i nosa Nierenny wypłynęła czarna kleista maź. Pisk nasilił się, kiedy maź "wpłynęła" do szmaragdu w medalionie, która natychmiast stracił swoja barwę i stał się zupełnie czarny.
         Lou odjęła różdżkę, prostując płatki lilii. Ciało Nierenny opadło na ziemię, zupełnie bezsilne. Z oczu poleciały jej łzy. Lou natychmiast rzuciła się by ją podnieść. Objęła ją ramieniem.
- Co... się... stało? - wyszeptała królowa elfów patrząc na Lou i Vince'a. Chwile potem podbiegli do niej jej rodzice i brat.
- Nierenno! - krzyknęła Arya - Córeczko!
           Elfy krzyknęły z radości! Tłum zaczął wiwatować.
Vince zwiesił na szyi Nierenny amulet.
- Jest twój. Teraz masz całkowitą władzę nad nim. - uśmiechnął się całując ja w czoło.
Nierenna przyjrzała się medalionowi.
- Nie chcę go.
- Nie dziwię ci się - odparł jej Vince, obejmując ją mocno.
- Skoro go nie chcesz, to trzeba go schować - zaproponował Islingr.
- Wiem, gdzie go schowamy - uśmiechnęła się tajemniczo Ni. Podeszła do Vitie i objęła jej pysk.
- Moja mała - szepnęła smoczyca.

***

           - Pani Louiso! Pani Louiso! - krzyczała Laya - Mistrzyni! - rzuciła wpadając do namiotu - List - dyszała.
Lou ujeła kartkę w dłonie szybko czytając. Islingr siedział w kącie czyszcząc swój miecz. Teraz spojrzał na zonę. Jej oczy nienaturalnie się iskrzyły.
- Lou?
- Smoki... - zaczęła Strażniczka - Smoki obdarzyły zaufaniem kolejne osoby. Jednakże... Nie wszyscy oni mieli czyste dusze...
- To znaczy?
- Kolorowe skrzydła! - uśmiechnęła się - Matko... będziemy mieli tęczowa armię Smoczych Strażników - zaczęła się śmiać wydając dziwne dźwięki
- Nyan, nyan, nyan, nyan... - zaczęła śpiewać dziwnym głosem patrząc na list.
- Lou? Dobrze się czujesz? - spytał podejrzliwy Islingr podchodząc do Lou i dotykając jej czoła.
- Co... tak... Tak  wszystko w porządku - Lou uspokoiła się trochę - Nie no... Tęczowa Armia... Nie mogę! - znów zaczęła się śmiać.
- Wiesz Lou - zaczął Islingr - Dobrze by było jeszcze gdybyś wytłumaczyła z czego się tak śmiejesz..
- Panie Islingru - wtrąciła się Laya - Czy Mistrzyni Panu nie opowiadała tej śmiesznej historyjki z kotem latającym pośród gwiazd?
- Yy.. nie.
Lou spojrzała na Layę.
- Idź już i dołącz do swojego rodzeństwa. Przygotujcie się na podróż, jutro wyruszamy przecież do Osilonu.
- Tak jest pani! - odparła uśmiechnięta Laya, odwracając się na pięcie i wybiegając z namiotu.
- Pamiętasz jak byliśmy w moim świecie i pokazywała ci te rożne gry i filmy? - spytała Lou Islingra.
- No, tak. Pamiętam.
- Jest też część takich filmów, na które w tamtym świecie mówi się "śmieciowe" lub "trollowe"... kojarzysz? Pokazywałam ci kilka.
Islingr przypomniał sobie.
- Tak, kojarzę.
- Ten kot, właściwie Nyan Cat, jest jednym z takich tworów. nie sam w sobie, ale powstały wersje dziesięciogodzinne tych filmów. I to własnie te wersje nazywa się "trollowymi".
- No dobra, ale co to ma wspólnego z Tęczowa Armią.
- Nyan Cat biega pośród gwiazd pozostawiając za sobą tęczę.
Islingr uśmiechnął się.
- Oj Lou... - westchnął obejmując ją i zaśmiewając się trochę.
- Internety niszczą mózg - uśmiechnęła się Lou.
- Co? Jakie "Internety"?
- Ech... - westchnęła Smocza Strażniczka.

***

Co do tego, ze internety niszczą mózg to się zgodzę. Mój też zniszczyły, choćby tym, że ostatnio oglądam "My Little Pony: Friendship is Magic", wysyłając przy okazji te filmiki znajomym i w ten sposób ich torturując... Na gwiazdkę, pod choinkę zażyczyłam sobie maskotkę Pinkie Pie. :D

Przepraszam za tego kotka Nyana, ale nie mogłam się powstrzymać :D

Wesołego Mikołaja :D

6 komentarzy:

  1. nie mogłam doczekać się notki super taki fajny prezent na mikołaki :)/mediana

    OdpowiedzUsuń
  2. kot latający pośród gwiazd - jebłam o podłogę ze śmiechu. Nie ma to jak zryte poczucie humoru, o.
    Wybacz, że tylko na to zwróciłam uwagę.

    PS Napisz gdzieś następnym razem o jakimś szalonym przedsięwzięciu Lou, a jak ktoś inny powie "To niebezpieczne", to ona odpowie "YOLO".
    xD xD xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pomysł z tym YOLO :D

      Wiesz co... ja tez jak to pisałam to śmiechłam z własnej głupoty :D Ale... to miał być taki prezent na mikołajki, to pomyślałam, ze fajnie by było coś śmiesznego wymyślić :D

      Usuń
  3. Hehe ;D notka świetna ;D
    Nyan nyan wymiata ;)
    Nie zdziwiłabym się, gdyby kiedyś przeleciał nad Alagaesią xD
    Przeczytałam dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie miałam prądu o.o
    Nie no, to było niezłe. Siedzimy sobie w szkolnej stołówce i wycinamy papierowe ozdóbki, a tu nagle sru i nie ma prądu ;D
    Muszę się zmotywować do wbicia na kompa nowych notek, bo mam dwie, ale muszę jeszcze przerobić, bo Eraś wyszedł jakiś taki sztuczny :)
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no... bez przesady... Nyan nie będzie nigdzie nad Alagaessia latał. Chociaż mam ciekawy pomysł z Internetami :D. Podsunę tylko jedno imię: Kitrina :D

      U mnie wczoraj burza była ;O. Jak ten Xavier się napatoczył to zaczęło grzmieć i błyskać :D

      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Hahahaha Kot Nayan.... Umieram xD Pozdro z podłogi :D
    Zgadzam się, że internety ryją psyche bardzo (zwłaszcza japońskie!)
    Ja skończyłam ostatnio serie Dary Anioła i mam faze na to. Teraz czytam Władce Pierścieni.

    PS.
    Super pomysł z YOLO xD

    OdpowiedzUsuń