- Tato? - spytała nieśmiało Nierenna.
Eragon skamieniał. Nie potrafił powiedzieć ani jednego słowa. Dopiero Saphira i Arya wniknęły w jego umysł i wyrwały go z tego dziwnego odrętwienia. Zadrżał spoglądając na córkę.
- Vince! - zaczął - Na mój znak, zabierz stąd Nierennę...
- Ale tato! - zaczęła sprzeciwiać się Nierenna.
- Vitie! - zawołał - Zabierz ich!
- Tak mistrzu!
- Tato! - krzyknęła Nierenna chwytając go za rękę.
- Vincentin - rzekł nawet nie patrząc na córkę - Teraz!
Przed nimi, pomiędzy Czarnymi Strażnikami pojawiło się przejście. To Vitie przeciskała się w ich stronę.
Vincentin objął Nierennę i pociągnął w stronę smoczycy.
- Tato! - krzyknęła jeszcze raz - Co się dzieje?!
Eragon spojrzał na Nierennę. Łzy napłynęły mu do oczu.
- Czy wciąż cię boli głowa? - spytał.
- Tak, ale co to ma do...
- Więc musisz uciekać - powiedział - Duchów nie da się tak łatwo przebłagać, nawet władając imieniem pradawnej mowy. Uciekaj skarbie... proszę - szepnął.
- Dlaczego?! - krzyknęła jeszcze raz, kiedy Vince wepchnął ją na siodło.
- Ból, głowy, lekkie osnucie umysłu, tak jakbyś była śpiąca - zaczął tłumaczyć jej Vince - Nierenno... od tego się zaczyna opętanie przez ducha...
Nierenna zaniemówiła i spojrzała na Kitrinę. Wciąż mamrotała słowa w pradawnej mowie. Wokół nich zaczęły pojawiać się złote, białe, różowawe i błękitne kule.
- Uciekajcie natychmiast! - ryknął Eragon kierując miecz na jedną z kul, która zaczęła zbliżać się do Nierenny. Dźgnięta Brisingrem rozpłynęła się w powietrzu.
Kule wnikały w ciała Czarnych Strażników, którzy kurczowo trzymali się za głowy.
- Vitie! Na co czekasz? - zawył Eragon.
- Tak mistrzu, już... ach... - jęknęła, kiedy o mało jeden ze Strażników nie dźgnął ją w łapę.
Vitie była na prawdę szybka, ale duchy już tworzyły krąg nad Nierenną. Vincentin wymachiwał mieczem, na próżno. Nierenna zemdlała. Jedna z kul uniosła się nad nią i rozpłynęła nad jej głową.
Nierenna otworzyła oczy - całkowicie czarne i obróciła się w stronę Vincentina. Przerażony chłopak próbował przemówić do dziewczyny, jednak ta, w mgnieniu oka zeskoczyła z siodła i wylądowała tuż obok Kitriny. Ze stu Czarnych Strażników, którzy weszli do komnaty, pozostało zaledwie dwudziestu. Pięciu z nich opętały duchy. Wyssali oni siły życiowe z pozostałych Czarnych Strażników. Duch sterujący ciałem Nierenny, także.
Eragon zorientował się, co się stało. Szybko doskoczył do Aryi i Lou. Islingr, Morsallor i smoki wciąż atakowali z góry. Na rozkaz Aryi wylądowali.
- Gdzie są pozostali Biali Strażnicy? - spytał Lou.
- Na dworze, mieli czekać na nas przy wejściu.
- Wezwij ich natychmiast. Musimy wezwać wsparcie, nie damy rady pięciu cieniom! - krzyknął spoglądając na żonę. Arya była przerażona. Obrócił się w stronę Lou i Islingra. W ich oczach płonął gniew.
Saphira, Firnen, Morsallor i Vitie z Vincem na grzbiecie wylądowali tuz za nimi. Elfi lord zaraz doskoczył do nich, zerkając na rodzinę Nierenny
- Ja... - zająknął się - Nic nie mogłem...
- Wiem. - odparł krótko Eragon. Islingr odwrócił wzrok. Vince wyczuł w nim pogardę do elfa.
- Nie czas teraz na pogaduchy! - warknęła Lou - Galbatorix zniewolił Ni!
- Wiem! - odparł jej gwałtownie Islingr. Lou drgnęła.
- Słuchaj... co to...
- Będziemy się teraz kłócić, serio? - spojrzał na nią dziwnym przepraszającym wzrokiem. Machnęła ręką.
***
Cienie lekko płynęły ku nim unosząc się nad ziemią. W środku leciała Kitrina, utkwiwszy wzrok w Lou. Biała Strażniczka mocniej chwyciła swoje złote berło.
- No... zobaczymy skarbie, do czego jesteś zdolna - szepnęła i pocałowała różdżkę w kwiat, nie tracąc wzroku z Kitriny.
- Zajmiemy się cieniami - powiedział Eragon uśmiechając się do dziewczyny -
- Ale nie ruszajcie Nierenny - powiedziała Arya i dodała w myślach - Spróbuję rzucić na nią zaklęcie obezwładniające. Firnen, pomożesz?
- Moja mała, jak mógłbym ci nie pomóc? - zielony smok wyszczerzył kły.
- Skopiemy im te "duszne" tyłki - zadrwił Islingr i nagle zaśmiał się - "Duszne"... łapiecie?
Eragon i Arya spojrzeli na syna ze zdziwieniem, Lou zaśmiała się odsłaniając zęby. Vince odparł.
- Dobry żart, ale trochę... nie na tą chwilę! - krzyknął rzucając się z mieczem na jednego z cieni. Przyłączyła się do niego Vitie.
- Sztywniak - mruknął z uśmiechem Islingr i pobiegł za elfim lordem.
***
Muszę podziękować Cilliannie, bo natchnęłaś mnie do pracy po przeczytaniu twojej notki :D. Tak więc... dedykuje ci tę notkę i jej następną część...
Pozdrawiam wszystkich!
Śpiąca i zmęczona, ale jak zwykle uśmiechnięta Smocza Strażniczka :)
Się dzieje... Wow.
OdpowiedzUsuńNotka cudna, chociaż zauważyłam trochę błędów interpunkcyjnych ;)
Pięć cieni, zawładnięcie nad Nirnen, wkurzony 'teść' Eragon. Miałam rację, Twoja wyobraźnia nie ma ograniczeń.
Pisz szybko, Aneta niecierpliwie czeka :D
Już nie miałam czasu i chęci na czytanie tego jeszcze raz :)
UsuńCiesze się, że czekacie :)
Yaaay! Mam dedyka ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Notka cudowna i ja już czekam na ciąg dalszy ;)
Niech ci wena sprzyja :)
Pozdrawiam serdzecznie :>
Cillianna (która nie może przestać się uśmiechać :))
Jeny. Genialne masz te pomysły. Naprawdę nie wiem skąd je bierzesz. "Pocałowała różdżkę w kwiat"? Trochę nie rozumiem, celowo tak napisałaś czy to błąd?
OdpowiedzUsuńNie... na czubku "różdżki" była przecież ta złota lilia :)
UsuńAha, no tak:-) Oczywiście musiałam zapimnieć:-)
UsuńJej! Boję się o Nierenne (ale pewnie i tak nic jej nie będzie). Eragon jako teść wymiata XD. Jak zwykle fajnie i oryginalnie. Niech wena będzie z Tobą.
OdpowiedzUsuń