- Krwotok jest zatamowany. Teraz, Lou, przez najbliższy miesiąc powinnaś leżeć i odpoczywać... - powiedział Eragon.
- Oo... to będzie trudne - uśmiechnął się Islingr.
- Och... na prawdę mam nic nie robić? - zapytała zmartwiona Lou - A kto zajmie się młodymi Strażnikami?
- Póki co, ja sam ich poprowadzę - uśmiechnął się Eragon - A ty musisz odpoczywać - rzekł do Lou - nie wolno ci dźwigać nic ciężkiego. W ogóle nie powinnaś wstawać z łóżka przez tydzień lub dwa. Leż sobie i czerp energię z Kolumny... - powiedział, poklepawszy Islingra po ramieniu i wyszedł z pokoju. Lou leżała zmartwiona na łóżku. Islingr chwycił ją za rękę.
- Teraz już wyzdrowiejesz. - uśmiechnął się.
- Tak, też tak myślę. - przytaknęła, wpatrując się w kołdrę.
- Coś się stało?
- nie - uśmiechnęła się - Ale mam takie dziwne wrażenie jakby... Ta Czarna Strażniczka... Miała na imię Kitrina tak?
- Tak.. czemu o to pytasz, przecież ona...
- No właśnie! - krzyknęła - Spłonęła! Pomyśl... Przecież podczas teleportacji większość rzeczy płonie i znika w oślepiającym blasku! Jak Kitrina!
- Ale... żadne człowiek by czegoś takiego nie przeżył. Przecież stosuje się masę innych zaklęć, które pozwalają przemieszczać się w bardziej bezpieczny sposób...
Lou popatrzała na Islingra i uśmiechnęła się.
- Może... może masz rację - przytaknęła - Przecież Vincentin rozpoznałby, czy umarła czy się teleportowała - powiedziała. Islingr przysunął się bliżej niej i spojrzał jej w oczy.
- Skarbie... nic ci nie będzie... Kitrina nie żyje. Żaden Czarny Smoczy Strażnik ci nie grozi... Nie w Szkole...
Lou również spojrzała mu w oczy.
- Kochany jesteś... - szepnęła obejmując go.
- Wiem - odszepnął ze śmiechem w głosie...
***
- Ludzie, elfy, krasnoludy... nawet Urgale i smoki! Eragonie... coś się dzieje! Znaleziono już ponad setkę ciał, dźgniętych w brzuch sztyletem... - mówił Murtagh, który właśnie rozmawiał z Eragonem i Aryą przez lustro - Ktoś zabija...
- Kto? - spytała Arya. Jednakże doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kim był ów zabójca. Murtag spojrzał na elfkę. Nie odpowiedział. Wtrącił się za to Vincentin, którego obraz migotał w sąsiednim lustrze.
- Przecież... to nie może być Kitrina! Widziałem! Sam widziałem jak płonęła...
- Tak, wiem Vince - Eragon uśmiechnął się do chłopaka - Czarna Strażniczka dotarła do rejonów magii, do których nikt przed nią nie dotarł. Musiała odkryć zaklęcie, teleportujące, które...
- Nie sprawiłoby, że spłonęłaby - dokończyła za niego Arya - Ech... do tej pory przesuwało się jedynie przedmioty, teleportowało się rzeczy małe, niewymagające wiele energii. Kiedy ja przeniosłam jajo Saphiry... sami wiecie co się stało - powiedziała smutno.
- Ee... - wtrącił się Vincentin - Właściwie, to ja nie wiem...
- Kiedyś się dowiesz - powiedział Eragon - Teraz nie czas na lekcję historii. - uśmiechnął się do chłopaka. Murtagh zaśmiał się.
- Nasuada jest przerażona tym, co się dzieje - spoważniał po chwili - Boi się o dzieci. Kazała podwoić straże, a Nocne Jastrzębie nie odstępują jej teraz prawie na krok. Chyba, że jest ze mną albo z Cierniem. Czujemy się tak, jakby wróciły stare czasy...
- Galbatorix, co? - Eragon próbował rozluźnić trochę brata.
- Ale, dlaczego akurat teraz? - spytał Vincentin.
- Nie wiem, Vince... nie mam pojęcia, dlaczego Czarna Strażniczka przeżyła, nie mam zielonego pojęcia, dlaczego TERAZ atakuje... Ale myślę, że chyba wiem, dlaczego atakuje... - powiedziała Arya, patrząc po twarzach wszystkich zebranych, spoglądających z luster i czekających na wyjaśnienie. Westchnęła.
- Ech... urażona duma kobiety?
- Ach, teraz rozumiem. - Vincent uderzył się ręka w czoło - Nierenna też jak się czasem zdenerwuje, to ciężko ją przeprosić... - uśmiechnął się.
- Ma charakterek matki - Eragon szturchnął Aryę łokciem. Arya spojrzała na niego wilkiem. niedługo wytrzymał to spojrzenie i odwrócił głowę w stronę luster. Murtagh znów zaczął się śmiać. Teraz Arya skierowała wzrok na niego.
- Gdybyś nie stał za lustrem, już dawno miałbyś nowego siniaka na łydce...
- No dobra! - przerwał im Eragon - Ale wróćmy do Czarnej Strażniczki. Co, jeżeli jest ich więcej. Jeżeli Czarni Strażnicy zebrali się w armię...
- Póki co, na pewno nie. Gdzie by się schowali? - Murtagh zapytał - Na Vroengardzie? Wątpię...
- A dlaczego nie? - spytała Arya.
- Bo patrolujemy całą wyspę. Smoczy Jeźdźcy mają pod kontrolą cały obszar Alagaessi. Już dawno udałoby się nam odkryć, gdzie oni się ukrywają. A póki co, mamy tylko nasze domysły. - powiedział Eragon.
- I wielki problem. - dodał Murtagh.
Yaaaaay! Wreszcie nowy rozdział. Nawet nie wiesz, jak twoje pisanie podnosi mnie na duchu... Przenosi w inny świat... Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nową notkę i życzę wiele weny...
Pozdrawiam
Cillianna uginająca się pod ciężarem plecaka ;)
Nawet sobie nie wyobrażacie, jak się cieszę z pozytywnych komentarzy. Po ciężkim dniu w szkole, taki szeroki banan na twarzy... :)
UsuńRównież pozdrawiam, uginając się pod ciężarem torby :)
Jej, nareszcie nowy rozdzial! Nie moglam sie doczekac tej notki, a teraz jak przeczytalam to nie moge sie doczekac kolejnej. Nie wiem jak to robisz ale po prostu kiedy czytam Twoje opowiadanie tak sie wciągam ze nie moge przestac i trace kontakt z rzeczywistoscią. Ale podoba mi sie ten blog i Twój styl.
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo się cieszę, że ci się podoba :). Staram się pisać ciekawie, wymyślać coś nowego. No i niedawno wpadłam na pewien pomysł... Teraz będzie sporo o przyjaźni Nierenna&Lou, pojawią się Murtagh, Nasuada, parę starych przyjaciół... i wrogów... ;)
UsuńAle... nie będę spoilerować więcej... Staram się powstrzymywać przed tym, jednakże średnio mi się to udaje... :D
Ja tam ostatnio komentarzy nie piszę, nie mam na to ochoty, ale jeden fragment tekstu przykuł moją uwagę:
OdpowiedzUsuń"- Galbatorix, co? - Eragon próbował rozluźnić trochę brata."
Taaa, po czymś takim czułabym się na maksa rozluźniona XD
Próbował... cóż... nieudolnie :). No ale trzeba próbować, prawda? :D Nie zawsze wychodzi, no ale cóż... ;)
UsuńWspaniały blog *-*. Tak się zaczytałam że nie zauważyłam że dotarłam już do najnowszej notki xD Przez dwa dni przeczytałam całość :p Jużsię nie mogę doczekać ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze ci się podoba. Nowa notka już wkrótce (czyt. wtedy, kiedy najdzie mnie wena... podejrzewam, że w ten weekend) :)
Usuń