Była zupełnie sama.
Trwała w tej samej pozycji - klęcząc i podpierając się rękami przez dłuższy czas, dopóki mięśnie nie zaczęły ją palić z bólu. Przesunęła się powoli na kupkę siana w kącie.
Pierwszą osobą o której pomyślała była Vitie. Smoczyca była daleko, ale Gedwey Ignasia swędziała, jakby pogryzło ją tysiące mrówek. Skuliła się jeszcze bardziej w kącie. Było jej tak zimno...
- Vince... - szepnęła sama do siebie - Vitie...
***
- Moja droga... ja na prawdę nie chcę robić ci krzywdy. Powiedz mi tylko to, czego żądam a dam ci spokój. Opowiedz mi o ukrytych tunelach do Szkoły. Opowiedz o sekretnej komnacie z książkami... O Białych Smoczych Strażnikach - ich słabości... Na prawdę nie żądam wiele - nakłaniała ją Kitrina. Nierenna przykuta do kamiennej tablicy splunęła jej w twarz.
- Nigdy w życiu nie zdradziłabym rodziny - szepnęła wykończona Nierenna.
Kitrina zamyśliła się chwilę...
- No cóż... skoro wolisz znów powisieć trochę nad Jeziorem Ognia, albo posiedzieć zamknięta w Lodowej Jaskini, no to już twoja sprawa. - powiedziała i odwróciła się do niej plecami, podchodząc do jednej ze ścian, na której wcześniej zawieszono miecz Nierenny. Kitrina wzięła go w rękę i wyciągnęła z pochwy.
- Piękna broń... Pewnie zrobiona u Ruhnon... i pewnie ze zbiorów Czarnego Króla.
Nierenna nie odpowiedziała. Do tej pory nie zastanawiała się nad tym, skąd pochodzi jej miecz. Ważne było, że był i pasował jej w ręce. Teraz jednak już chyba do niczego jej się nie przyda. Jeszcze kilka dni i wyciągną z niej to c chcą. Nierenna czuła, że Kitrina to wie i martwiła się jeszcze bardziej. Dlatego od kilku godzin układała w głowie zaklęcie, które rzuci na siebie, jeżeli tylko będzie trzeba. Biegle władała Pradawną Mową - uczyła się jej przecież od najmłodszych lat i nie potrzebowała żadnych ksiąg ani słowników do pomocy.
- To co... powiesz czy nie?
- Nigdy.
Kitrina podeszła do Nierenny i przyłożyła nagą stal do je gardła.
- A teraz?
Nierenna zawahała się chwile ale znów powtórzyła zimnym tonem.
- Nigdy.
Potem spojrzała w czarne oczy Kitriny. Starała się nawiązać kontakt ze Strażniczką. Miała nadzieję, że uda jej się nakłonić ją...
- Żałosna,... marna,... NIC NIE ZNACZĄCA,... JEŹDŹCZYNI! - Kitrina spoliczkowała Nierennę - Powiesz mi, albo... - zaczęła. Jej wyraz twarzy nagle się zmienił. Jakby coś ją olśniło. Odwróciła się podchodząc do ściany gdzie zawiesiła z powrotem miecz Nierenny i wyszła z sali zostawiając ją całkowicie samą.
O żesz ku... Nieważne. "Wkurzyłam się" to mało powiedziane - co za potworem trzeba być, żeby tak dziewczynę traktować?
OdpowiedzUsuńZaniepokoiłam się poważnie, co też takiego mogła wymyślić Kitrina. Wyjątkowo nie mam żadnych pomysłów, jednak, jak widać, tobie ich nie brakuje.
Tak trzymaj!
Kurde! Czemu przerwałaś w takim momencie?! Czekam na cd !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cillianna, która przez Bleacha jest dziś w smutnym nastroju, a twoja notka jej całkowicie się do tego dopasowała.
Jak ty to realistycznie opisujesz! Czytam i widzę całą akcję! A teraz sie zastanawiam co ta nieludzka Kitrina wymyśliła. Proszę, napisz nową notkę jak tylko będziesz mogła i nie trzymaj. nas w niepewności
OdpowiedzUsuńWkrótce na pewno napiszę :)
UsuńWiesz co? W takim momencie skoczyć? Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń