Białe światła. Chłód. Dziwny brak bólu. Przebłyski świadomości. I ciemność. I nic...
Ktoś ją gdzieś niósł, ktoś krzyczał., ktoś płakał, ktoś trzymał za rękę, potem puścił. I znów nic nie czuła.
Lou ogarnęła ciemność.
***
- Islingr... - Nierenna podeszła do brata, który siedział pod drzwiami sali zabiegowej - Lou jest silna. Wyjdzie z tego.
Chłopak spojrzał na swoja siostrę. Był załamany. Nic nie odpowiedział.
Chwilę potem zjawił się Vincentin.
- Wyciągnęliście coś z z tej Czarnej Strażniczki?
- Zabiła się, kiedy tylko zwolniliśmy blokadę umysłu - powiedział - Co u Lou? wiesz coś?
- Nic nie wiem! - wybuchnął Islingr - Od pięciu godzin tam są i nic nie wiem! - krzyknął.
- Dobra... braciszku... uspokój się - Nierenna objęła Islingra ramieniem - Lou wyzdrowieje.
- A co jeżeli... jeżeli...
- Nawet o tym nie myśl! - Nierenna krzyknęła i uderzyła Islingra w głowę.
- Ał... to bolało!
- I miało boleć...
W tej chwili z sali wyszedł Eragon i Arya.
- Tato? Tato, czy już wszystko w porządku? - zapytał Islingr.
- Dostała dużych obrażeń jamy brzusznej, które na początku nie chciały się poddać zaklęciom. To pewnie przez ten sztylet. Vincentinie, co z tą dziewczyną, co...
- Zabiła się, kiedy tylko zwolniliśmy blokadę umysłu - powtórzył mu, tak jak Islingrowi.
- A zdążyliście coś wyciągnąć? - zapytała Arya.
- Jej umysł był zasnuty zazdrością. Tyle zdążyliśmy zauważyć.
- Mamo, tato... - zaczął Islingr - Czy mogę... mogę iść do Lou.
- Jest wykończona i śpi - powiedział Eragon, ale Arya szturchnęła go w ramię - No dobra... na chwilę...
Islingr wręcz rzucił się w stronę drzwi.
***
- Śpi tak już od paru dni. - szepnęła Nierenna na ucho Vincentinowi, patrząc na śpiącą Strażniczkę i jej męża trzymającego ja za rękę - W przeciwieństwie do Iśka. Nie spał od czasu ślubu. Wciąż siedzi i czeka, aż ona się obudzi...
Vincentin objął Nierennę w pasie.
- Nie dziwie mu się. Jakbyś ty tak spała, to też bym siedział... - uśmiechnął się, wtulając twarz w jej włosy. Nierenna uśmiechnęła się. Nagle zauważyła, ze Lou poruszyła się lekko...
***
- Lou? - szepnął Islingr. Dziewczyna otworzyła oczy.
- Co... gdzie ja... co się stało? Islingr? - zapytała słabym głosem - Isiek, czemu płaczesz?
Islingr nie odpowiedział, wziął ją za rękę i przyłożył ją do ust, wciąż patrząc na Lou.
- Już myślałem, że nigdy się nie obudzisz...
- No, ale... To była... Czarna Smocza Strażniczka! - Lou krzyknęła i gwałtownie wstała. Zakręciło się jej w głowie i z powrotem padła na poduszkę.
- Oszczędzaj siły. Musisz uważać...
- A czy... zdążyłam ci włożyć obrączkę...
Islingr podniósł rękę prezentując złoty pierścionek na palcu. Lou uśmiechnęła się.
- I mam dla ciebie wiadomość. Smoki postanowiły odszukać więcej osób godnych zaufania i znalazły pięc dziewcząt i pięciu chłopców. Nie jesteś już jedyna...
- Co?! Jak to... to znaczy, że...
- Jest już więcej Białych Smoczych Strażników. Jeszcze nie dotarli do szkoły. Powinni tu być jutro po południu.
- Och! - zachwyciła się Lou - To cudownie. Inni nie będą już tylko na mnie patrzeć takim wzrokiem...
- Jakim?
- Takim... pełnym podziwu, ale i zazdrości...
Do pokoju weszła Nierenna i Vincentin.
- Och Lou. Obudziłaś się! - pisnęła obejmując leżącą Strażniczką - A... mam dla ciebie prezent... - powiedziała - Miałam ci to dać jako prezent ślubny no ale... nie zdążyłam - uśmiechnęła się, podając Lou zieloną okrągłą pozytywkę, zdobioną szmaragdami i złotymi ornamentami.
- Och... Nierenno... to jest przecudne! - powiedziała, przekręcając kluczyk i uruchamiając mechanizm. Pozytywka otworzyła się. W środku była maleńka porcelanowa laleczka obracająca się wokół własnej osi. Ze środka wydobywała się melodia na wzór kołysanki, którą matki w Alagaessi śpiewały swoi dzieciom na dobranoc.
- Jest... cudowna - pochwaliła zabawkę Lou i postawiła ją na stoliczku obok łóżka.
Mój wyraz twarzy mówi wszystko o tej notce...
OdpowiedzUsuńJest cudowna *.* trochę mnie zdziwiło, że Czarna Strażniczka się zabiła, ale cóż, zaskoczenie musi być ;P pomysł z nowymi Białymi bardzo mi się spodobał ;) w skrócie mówiąc: chcę więcej! Trudno mi kurde dogodzić ;D
Ech... Jakoś piszę swoją notkę, ale ciężko mi idzie... Moja wena chyba wyjechała na wakacje :)
Pozdrawiam ;)
Cillianna
Dziękuję bardzo,że się podobało ^^
UsuńI ja miałam takie fazy, że moja chęć do pisania i wena do rysowania (na przykład teraz, kiedy zaczęłam rysować sobie komiks, to odpłynęła w siną dal) sobie odpuszczały i przejmowało mnie słodkie lenistwo ;) Nie martw się, wszystko wróci jak zgłodnieje ;)
Również pozdrawiam :)