Poranek był słoneczny i rześki. Jesień dała po sobie znać. Poprzedniego dnia padało i namioty weselne trochę zamokły. Szybko jednak wysuszono je za pomocą magii...
W kuchni uwijały się kucharki. Na stołach rozkładano już talerze i kielichy. W jednej z komnat, natomiast Nierenna pomagała Lou wyszykować się na oznaczoną godzinę. Przyszła szwagierka upinała włosy pannie młodej która siedziała i tępo patrzyła w lustro.
- Lou? - zapytała Nierenna - Co się dzieje?
Lou nie odpowiedziała od razu. Ciągle patrzyła w lustro.
- Od kilku dni... - zaczęła Smocza Strażniczka - ... wyczuwam coś. Jakby... złą energię.... Istotę w moim pobliżu... Nierenno - spojrzała dziewczynie w oczy - To stanie się dzisiaj...
- Co się stanie? - zapytała zdumiona Nierenna.
Lou odwróciła się w stronę lustra i znów spojrzała na swoje odbicie.
- Zamach. - Odpowiedziała krótko.
- Na kogo? - Nierenna pytała, jakby nic nie wiedziała.
- Na mnie, Nierenno! - krzyknęła Lou - Nie udawaj, że nie wiesz. Chociaż o to cię proszę.
- Dobra, dobra... po prostu chciałam dodać ci otuchy...
- A co - zaczęła Louisa - Co, jeżeli uciekłabym...
- Lou - przerwała jej Nierenna, która uklęknęła przy niej i chwyciła ją za rękę i spojrzała jej w oczy.
- Tak... wiem, że nie mogę - westchnęła Lou - Musimy złapać zamachowca.
- Będziemy przy tobie... - ścisnęła ją Nierenna.
- Dzięki - uśmiechnęła się Strażniczka - Ale... bardzo nie lubię być żywą przynętą.
***
- Tato proszę - Islingr rozmawiał z Eragonem - Jeżeli wiecie, kto na nią poluje, to czemu...
- Musimy złapać ją na gorącym uczynku.
- No ale, dlaczego?! - krzyknął Islingr.
- Synu - Eragon odwrócił się w stronę chłopaka i chwycił go za ramię - Lou nic się nie stanie. Nasze miecze będą w pogotowiu. - powiedział przypinając sobie Brisingra do pasa - Mój i Aryi - dodał po chwili.
- I nasze szpony i zęby - dodała Saphira, która właśnie wleciała do pokoju.
- Już czas, mój mały - powiedział do niego Morsallor, który wpadł zaraz za smoczycą.
Wystartowali, kierując się na polankę, gdzie miał się odbyć ślub i wesele.
***
Islingr stał już przed swoim ojcem i czekał na Lou. Wszystkie miejsca były zapełnione. Goście wpatrywali się to w pana młodego, to przyglądali się ozdobom. Co jakiś czas ktoś odwracał się i spoglądał, czy aby panna młoda już nie idzie. Wokół namiotu ułożyły się smoki.
W pierwszych rzędach krzeseł siedzieli najważniejsi goście i dostojnicy z Alagaessi, dalej Mistrzowie Szkolni podrzędni goście i Jeźdźcy, potem uczniowie. Na końcu stało kilka kobiet ze służby i straż.
Chwile potem pojawiła się Lou. Przed nią szła dziewczynka sypiąc kwiaty, za dziewczynką szedł chłopiec trzymający na małej poduszce dwie złote obrączki, tak jak zażyczyła sobie Lou. Smoczą Strażniczkę prowadził Blodhgram, który na tę uroczystość zarzucił na siebie krótka złotą tunikę, którą przepasał paskiem. Do paska przypiął tylko mały sztylet.
Lou wyglądała olśniewająco. Ubrana była w skromną białą suknię, miała na głowie srebrny diadem z błękitnym opalem po środku i pasujące kolczyki w uszach. Ręce od ramion po końcówki paców zakrywały białe rękawiczki. Twarz miała zasłoniętą białą woalką. Za nią ciągnął się kilkumetrowy welon, który niosły dwie dziewczynki z białymi różyczkami przypiętymi do głów. Białe skrzydła delikatnie drżały w takt kroków dziewczyny.
W końcu stanęła przy Islingru. Mimo zagrażającego jej niebezpieczeństwa promiennie się uśmiechała, co odrobinę zdziwiło Islingra, ale machnął na to ręką, wciąż powtarzając w duchu, że nic jej się nie stanie.
Odwrócili się w stronę Eragona, który udzielał im ślubu.
- Nigdy nie myślałem, że mój ojciec będzie udzielał mi ślubu. - szepnął w myślach do Lou.
- Nigdy nie myślałam, że wyjdę za mąż w wieku siedemnastu lat. - odparła mu. Islingr wyczuł, że się boi.
- Nie bój się... Nic ci się nie stanie... - spróbował ją pocieszyć.
- Marnie ci to wychodzi...
Eragon zakończył mowę wstępną i zaczęły się tradycyjne formułki wypowiadane przez parę młodą.
- ... przyjmij tę obrączkę... jako znak mojej miłości i wierności. - mówiła Lou nakładając na palec Islingra złoty pierścionek.
W chwili kiedy Islingr wziął od chłopca z poduszeczką drugą obrączkę, na środku drogi do ołtarza stanęła dziewczyna. Pojawiła się jak gdyby znikąd. Miała na sobie czarna pelerynę, zakrywającą oczy. Z jej pleców wyrastały ogromne czarne smocze skrzydła. W dłoni lśnił srebrzysty sztylet. W sekundzie podbiegła do Lou i dźgnęła dziewczynę w brzuch.
- Lou! - krzyknęli Islingr, Arya i Nierenna.
Wszystko działo się w jednej chwili. Lou upadła, podbiegła do niej Nierenna, która zdążyła ją chwycić w porę, zanim dziewczyna uderzyła się w głowę, do Czarnej Strażniczki przyskoczył Vincentin i Islingr próbując ją obezwładnić, wybuchła panika... większość zaproszonych kobiet i dziewcząt zaczęła z piskiem wybiegać z pawilonu. Dzieci stojące przy ołtarzu płakały biegając jak szalone. Eragon próbował bezskutecznie rzucić na Czarną Strażniczkę zaklęcie obezwładniające. Dopiero kiedy użył Imienia Pradawnej Mowy udało mu się ją przytrzymać w jednym miejscu.
Wtedy Islingr puścił ją i podbiegł do Lou. Ściskała się ręka za brzuch, była na wpół przytomna, a to tylko dzięki temu, że smoki zgromadzone wokół namiotu wciąż przesyłały jej energię.
Islingr klęknął przy Lou i chwycił ją za rękę, nakładając jej obrączkę na palec. Lou uśmiechnęła się lekko i szepnęła.
- Zimno mi...
- Lou... trzymaj się... wyjdziesz z tego... Lou, nie odpływaj tylko, proszę cię. Błagam bądź przytomna. Lou, kocham cię! Proszę nie umieraj! - do ostatnie Islingr wypowiedział z płaczem w głosie...
***
Część druga już niedługo :) Mogę powiedzieć tyle, ze Lou nie umarła...
Wczoraj wieczorem znalazlam Twojego bloga. Od tego czasu ciągle czytalam Twoje posty. Bardzo podoba mi sie Twój sposób pisania. Fajnie piszesz, świetnie piszesz. Nie mam pojecia skąd bierzesz te pomysły:-) Od razu polubilam tego bloga.
OdpowiedzUsuńMam do ciebie tylko jedną uwage. Czy moglabys pisac częsciej o Nierennie? Odkąd o niej napisalas bardzo ją polubilam i szkoda ze nie ma wiekszego udzialu w tej historii.
No cóż... Nierenna jest królową, ma swojego Vincentina. Właściwie główna rolę odgrywa Lou i Islingr... Tym bardziej, ze jeszcze trzy, cztery posty i kończę wątek główny...
UsuńChociaż czekaj... o matulu... Dziękuję za pomysł!!! :D
Będzie więcej o Nierennie i Vincentinie :D Kiedy tylko skończę już z Lou i Islingrem... :)
Dzięki! I cieszę się że podsunęlam Ci pomysł!
UsuńWreszcie jest... Bardzo nie mogłam się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńAkcja cudna, jak zwykle podołałaś zadaniu :)
Czekam na c.d.
Z pozdrowieniami
Cillianna
Dziękuje bardzo i również pozdrawiam! :D
Usuń