Już od dwóch dni, od kiedy tu przyjechali, obserwowała Lou i Islingra. I z każdą chwila coraz bardziej chciała ich zabić... Ją zabić a Islingra zniewolić zaklęciem...
- Kitrino! Proszę... nie próbuj tego robić... - mówiła do niej jej smoczyca Etra - Jeżeli to zrobisz... Tak się zmieniłaś od kiedy cie poznałam... myślałam, ze będziesz dobrym jeźdźcem... a teraz... teraz widzę swój błąd - rzekła i odleciała. Ale Kitrina w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Umysł miała zamknięty. Żądza mordu całkowicie ja opanowała.
- Zabić Lou... Zabić Lou - powtarzała wciąż do siebie szeptem...
***
- Mistrzu Eragonie, Mistrzyni Saphiro! - krzyknęła Etra.
- Tak młodziku? - zapytała Saphira.
- Mistrzu... mistrzyni... mam pytanie... czy... czy da się... czy istnieje zaklęcie, które zrywałoby więź smoka i jeźdźca?
- Co?! - wrzasnął oburzony Eragon - Co ci w ogóle do głowy przychodzi...
- Popełniłam ogromny błąd związując się z moja jeźdźczynią - wyszeptała smoczyca - Ona... ona jest zakochana twoim synu... w Islingru... albo... może lepiej: ma obsesję na jego punkcie. Tak ogromną, że... chce zabić Smocza Strażniczkę! - jej głos myślowy był coraz cichszy - och... nie powinnam była tego mówić! Jakim jestem smokiem skoro nie bronie swojego jeźdźca?! Kim ja w ogóle jestem?! Co ja zrobiłam?!
- Powiedziałaś prawdę - odparła Saphira. Trąciła mała smoczycę pyskiem i objęła ja wielkim szafirowym skrzydłem, które dorównywało rozmiarom Etry - Dobrze zrobiłaś... choć... wiedzieliśmy już od dawna, że ktoś poluje na naszą Louisę.
- Teraz przynajmniej wiemy kto... - powiedział Eragon podchodząc do Etry i głaskając ją po pysku - Co do zaklęcia... Istnieje pewien rytuał... ale smok musi być absolutnie pewny, że chce zerwać jakiekolwiek więzi z jeźdźcem. Potrzebna jest odrobina krwi jeźdźca i smoka. Poza tym... po przejściu rytuału staniesz się "dzika". Będziesz musiała opuścić szkołę i dołączyć do współbraci nad Wodospadami...
- Nie będę mogła wrócić... do Kitriny?
- Nie... - Eragon pokręcił głową...
- Ja...
- Najlepiej by było, gdybyś po prostu na razie na kilka dni odleciała... może Kitrina poczułaby pustkę w sercu i to "opętanie" przeszłoby jej... - powiedziała Saphira.
- A-ale... gdzie mam lecieć?
- Polecimy z tobą nad Wodospady. Pomożemy ci znaleźć jaskinię, których jest tam jeszcze tysiące wolnych, i zaznaczyć ją tak, by każdy smok wiedział, że jest już zajęta... I co najważniejsze... Wiedział, że jest twoja.
***
- Lou! Lou! - krzyczał Islingr.
- Co się stało.
- Nierenna... Została królową!
- Och... to wspaniale...
- Chodź... Połączyła się z nami przez lustro!
Lou szybko wybiegła z pokoju i popędziła za Islingrem.
- Och Nierenno... Tak się cieszę! Udało ci się. I to nadzwyczaj szybko!
- Wiem. Po prostu... Umiem przekonać Radę - uśmiechnęła się do brata.
- Taak... mnie tego jakoś brakowało. Nie mogłem się z nimi porozumieć.
- Ach mam jeszcze jedna informację. Musze wam kogoś przedstawić. Zanim poznają go nasi rodzice chcę żebyście wy GO poznali - uśmiechnęła się jeszcze raz. Brylantowa Łza pięknie odbijała się od jej czarnych rozpuszczonych włosów. - To jest Vincentin... - Srebrnowłosy Elf ukłonił się przed lustrem - Vi, to mój brat Islingr i jego narzeczona Louisa...
- Bardzo mi miło - powiedział. Miał głęboki, hipnotyzujący głos.
- Nam również. - odparł szybko Islingr - A więc... Uwiodłeś moją siostrę, tak?
- Chyba raczej ona mnie - uśmiechnął się do Nierenny, która objęła go ramionami.
- Chcemy pobrać się w przyszłym roku - oświadczyła nagle Nierenna.
- Naprawdę?! - wykrzyknęła Lou - To cudownie! - pisnęła robiący przy tym taki gest, jakby chciała objąć Nierennę...
Nierenna roześmiała się.
- Cóż... będziemy kończyć. Mam jeszcze dzisiaj dużo spraw do załatwienia zanim opuścimy Ellesmerę...
- Jak to? To gdzie się wybieracie? - zapytał Islingr.
- Chyba nie uważasz ze mogłabym opuścić ślub własnego brata?! - zagrzmiała Nierenna.
- Ach... kurczę... tak się tobą... wami przejąłem, że zapomniałem! - krzyknął i roześmiał się. Lou szturchnęła go w ramię.
- Mam nadzieję, ze w przyszłości nie będziesz się tak zapominać, KTO jest twoja żoną. Mówiłam ci... nie tak łatwo będzie się mnie pozbyć.
Lou, Nierenna i Vincentin wybuchli śmiechem, a Islingr zaczerwienił się.
- Przepraszam - bąknął.
- Nie ma za co - szepnęła Lou, obejmując go lekko.
No, nareszcie facet Nirnen. Usatysfakcjonowałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńNotka ładna, w drugiej części (w sensie po pierwszych gwiazdkach) jest trochę namieszane z kursywą, ale nie narzekam ^^
Już poprawiłam ^^
UsuńPrzepraszam, ale wczoraj już nie miałam czasu na korektę... i "życia"... W ogóle od paru dni gorzej się czuję, źle sypiam.
Muszę odpocząć przed sierpniem, bo na żniwa na wieś do ciotki jadę ;) (Będę traktorkiem jeździć :D)
Yaaay! Nowa notka i to piorunem ^.^
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę :P
Co do treści, tylko jeden mały szczegół - "naprawdę" razem, a tak to nic poza tym ;)
dziękuję za komentarze, pozdrawiam i weny życzę :)