środa, 24 lipca 2013

Czarna Strażniczka cz. I

      - Etro! Proszę... zrób to dla mnie! Proszę cię! Obdarz mnie tą mocą... Muszę.... muszę mieć skrzydła! - krzyczała Kitrina - Proszę... - szepnęła. W jej głosie nie było oni odrobiny błagania, tylko sam zimny rozkaz.
- Kitrino... źle robisz. Posłuchaj mnie! - Etra próbowała się wtrącać - To cię zniszczy... zginiesz!
Jeźdźczyni spojrzała na swoja smoczycę zawistnym wzrokiem.
- Doprawdy? - zapytała piskliwym tonem - Louisę jakoś nie zniszczyło.
- Bo ona otrzymała ten dar! Sama nigdy...
- Tak... słyszałam już tę śpiewkę! Ngidy sama by na to nie wpadła. Smoki jej ufają... bla, bla, bla... To mnie nie obchodzi! - ryknęła i zamachnęła się mieczem na swojego smoka. Etra ledwie zdążyła uskoczyć przed ciosem!
- Kitrino! Co ty... CO TY ZROBIŁAŚ?!
- Jeżeli tego nie zrobisz... - zaczęła dziewczyna - Zabiję cię... - dodała w myślach.
Etra zawahała się. Tak bardzo kochała Kitrinę. Ona była jej jeźdźczynią, jej drugą połowa duszy...
- Zrobiłam ogromny błąd łącząc się z tobą. - szepnęła smoczyca. Łzy lśniły w jej wielkich oczach.
- Bla, bla, bla - rzuciła Kitrina. - Nie obchodzi mnie to. Jeżeli mam być Strażniczką. Na co czekasz... Obdarz mnie wielkimi pięknymi skrzydłami... - powiedziała odwracając się od smoczycy. Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się sama do siebie. - Kiedy będę miała skrzydła, Islingr padnę przede mną bez zmysłów... Może wtedy będę mogła pozwolić żyć Louisie trochę dłużej...
       Etra ze łzami dotknęła jej pleców. Kitrina poczuła ogromna ilość energii jaka przepłynęła przez jej ciało. Poczuła, jak deformują się jej kości i szykują do uformowania w skrzydła.
       Kiedy odwróciła się, by spojrzeć na smoczycę, Etry nie było w pokoju.

***

      - Mistrzyni Saphiro, Mistrzu Firnenie, Mistrzyni Aryo, Mistrzu Eragonie - Etra po kolei powitała smoczych jeźdźców - Jestem pewna. Chcę zerwać wszelkie więzy, jakie łączą mnie z moją jeźdźczynią...
- To jest ta smoczyca, o której ci mówiłem - szepnął w myślach Eragon do Aryi. Ta kiwnęła głową i posłała myśl dalej, do Firnena, który chuchnął na małą smoczycę.
- Jesteś jeszcze bardzo młoda, Etro - powiedział Firnen - Jesteś absolutnie pewna...
- Dziś chciała mnie zabić - oznajmiła beznamiętnie - Nie chcę mieć z nią nic wspólnego...
- Smoczy Jeździec chciał zabić własnego smoka?! - zdziwiła się Saphira.
Zapdał cisza. Po chwili Eragon kiwnął głową.
- Masz jej krew? - zapytał.
- Odrobinkę. Tyle ile udało mi się uszczknąć magią w nocy, kiedy spała - powiedziała smoczyca. Sięgnęła łbem do torby, zręcznie przypiętej do pasa od siodła na prawej łapie smoka. Położyła na ziemi ośliniony flakonik.
- Thurra - rzuciła Arya, a ślina natychmiast opadła z butelki. Elfka podniosła ją z ziemi. Potem podeszła do smoczycy i zrobiła niewielkie nacięcie na jej skórze nie niszcząc żadnej łuski. Do buteleczki z krwią Kitriny wpadło kilka kropel krwi Etry, po czym ranka zabliźniła się pod naporem zaklęcia uzdrowicielskiego.
- Teraz musisz tego trochę wypić - szepnęła Arya. Etra otwarła paszę, a elfka wlała jej trochę płynu pod język. Smoczyca szybko połknęła krew.
        Dwa smoki i ich jeźdźcy otoczyli Etrę i zaczęli nucić w pradawnej mowie. Etra poczuła ogromne uderzenie gorąca, potem zimna, potem przerażająca pustkę w sercu, a potem... ogromną ulgę a także ciepło i serdeczność Mistrzów.
- Pamiętaj - wtrącił Eragon - Kitrina też musi trochę tego wypić. W przeciwnym razie nigdy nie będziesz w pełni wolna. Nie zgub buteleczki.
- Nie zgubię - przyrzekła Etra...

3 komentarze:

  1. Będzie akcja i to mi się podoba :>
    rozdział cudny... nie mogę doczekać się kolejnej notki. Zżera mnie ciekawość ^^
    Pozdrowienia ;D

    OdpowiedzUsuń