***
Dni od zaręczyn mijały dosyć monotonnie. Islingr na każdym zebraniu kłócił się z Radą o to czy Lou może zostać królową czy nie, Eragon i Arya zajęci byli jakąś ważną sprawą, ciągle przepisując na coraz to nowe kartki te same dokumenty. Morsallor i Vitie wraz z kilkoma innymi smokami leniwie krążyli po niebie. Nierenna całymi dniami gdzieś przepadała. Lou zauważyła, że kręci się po Ellesmerze z jakimś chłopakiem.
Hmm... może zdoła on odwieść ją od znaku Yawe? myślała Strażniczka.
Wciąż siedziała u siebie w pokoju albo na balkonie i nic nie robiła... Czasem coś szyła, haftowała, przyglądała się smokom, czytała... Ale nie robiła nic szczególnego! Nic! Powoli popadała w nudę. Zasypiała sfrustrowana, że znów zmarnotrawiła kolejny dzień.
Od dnia zaręczyn z Islingrem rzadko się widywała. Jedynie wieczorem, kiedy chłopak miał wolną godzinę spacerowali po ogrodach dworu Tialdari.
- Islingr... przepracujesz się w końcu - mówiła raz za razem do swojego narzeczonego - Przecież ty masz dopiero 17 lat!
- wiem... Ale cóż poradzić. Muszę wywalczyć tę koronę. Dla ciebie... Dla nas... Musze dotrzymać umowy mojej matki z Datherdem! - Islingr spojrzał Lou w oczy i ujął jej twarz w dłonie - Muszę... - szepnął.
- Nie... nie musisz - Lou wyswobodziła się delikatnie z jego uścisku i odwróciła się do niego plecami - Nic nie musisz... - spojrzała tak jakby była trochę urażona. Zapadła nieprzyjemna cisza.
- Islingr? - zapytała nagle Lou - kiedy ty robiłeś ostatnio to co kochasz... kiedy.... kiedy ostatnio zajrzałeś do swoich planów machiny latającej?
- Ja... - zaciął się Islingr. Faktycznie! Przez to, ze wciąż ubiegał się tak o koronę, przez tę ciągłą pracę nad dokumentami królewskimi, całkowicie zapomniał o tym co kochał robić...
- Poza tym, kiedy ostatnio latałeś z Morsallorem? - zapytała. Miała złość w oczach - Islingr... my tęsknimy za tobą...
- "Przecież... jestem tu...
- Cieleśnie może tak... Ale... brakuje nam ciebie prawdziwego... Tego, dla którego wykluł się Morsiu, i tego którego kocham... - to zdanie powiedziała w pradawnej mowie.
- Może... faktycznie trochę się zatraciłem w tej pracy?
- Może?! - krzyknęła nagle - Ty całkowicie się zatraciłeś! Całkowicie! Nawet nie zauważyłeś, ze twoja siostra prawdopodobnie ma romans!... Ups... - urwała zakrywając sobie usta dłonią.
- Nierenna? - uśmiechnął się szeroko - Na prawdę?!
Lou pokiwała głową.
- Nie spodziewałem się w ogóle! Przecież... w szkole to może i flirtowała z wieloma chłopcami, nazywając to "jedynie rozmową"", ale nigdy się z nikim tak bliżej nie wiązała! Nie chciała, bo wiedziała, że ma przyjąć yawe za parę lat...
- Może jej się odwidziało? - podchwyciła Lou.
- Możliwe? - zaśmiał się Islingr.
***
Dzisiaj tak krótko... wiecie... wakacje za parę dni, słońce uderza do głowy, lato... Trochę brak weny, trochę brak zapału i chyba jeszcze brakuje pomysłów... Potrzebuję natchnienia...
Puszczałyście (bo to pytanie tylko do dziewcząt) wianki na wodę? Ja tak ^^
***
26.06.2013
- Arya! - krzyczał Eragon - Skarbie!
- Eragonie... do jasnego pioruna co się stało?! - wystraszyła się elfka. Własnie czesała włosy i kiedy odwróciła się szczotka zawisła na jej głowie.
Do pokoju wpadł zdyszany Eragon. Patrząc na Aryę uśmiechnął się.
- Eragonie! Co się stało?! - powtórzyła pytanie.
- Co?... Ach tak... Emm... Chodź szybko... tylko po cichu - powiedział.
- No dobrze - Arya wyplątała szczotkę ze swoich loków - Ale powiesz mi w końcu co się stało, czy nie?
- Popatrz tam! - wskazał palcem. Arya zerknęła przez okno lekko przysłaniając twarz zasłoną.
- No co... Jaka para jeźdźców tam stoi...
- To Nierenna - szepnął Eragon - i... ktoś...
- Nierenna? - zdumiał się Arya - Na prawdę?
- Tak.
- A skąd to wiesz?
- Bo... nie osłania swojego umysłu. Wyczułem ją...
- Szpiegujesz własną córkę?
- A... - Eragona na chwilę zatkało - Aryo. Proszę cię. Nie osłoniła swojego umysłu i podczas medytacji... tak po prostu...
- Tak po prostu wyczułeś ją? - Arya pokręciła głową z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ech... zbyt dobrze mnie znasz...
- A ty mnie.. - szepnęła elfka patrząc swojemu mężowi w oczy i uśmiechnęła się szeroko. Eragon odwzajemnił uśmiech.
- Mam nadzieję, że ten chłopiec odwiedzie ją od yawe. Jeżeli przyjmie znak będzie cierpiała jak ja, kiedy... - zawahała się.
- Wiem kiedy - przerwał jej Eragon. Objął delikatnie jej chuda kibić.
- Islingr się niedługo żeni Nierenna chyba tez znalazła sobie kogoś w końcu... Niedługo zostaniemy sami... Tylko my i smoki - szeptał wciąż jeździec.
- Och... tęsknię za tymi porannymi przejażdżkami. Teraz już tak rzadko przebywam z Firnenem... - westchnęła Arya.
- A ja z Saphirą. - dodał Eragon.
Stali jeszcze chwile przy oknie, a potem odeszli.
Księżyc był w pełni...
***
Ode mnie taki mały prezent... Trochę nieudany (szczególnie nos Lou), trochę słabo widoczny, ale prosto z serca ;)
Islingr i Lou... a pod nimi "fragment" Morsallora ;) |
Dziękuję za dedykację ;D
OdpowiedzUsuńRozdział ładny, podoba mi się ta rozmowa Iska z Lou.
A nie ma za co... :)
UsuńJa to będę jeszcze dalej pisać w tym jednym poście tylko muszę nabrać weny... :)
Notka całkiem, całkiem ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że taka krótka :/
Niełatwo zaspokoić mój czytelniczy głód ;P
Być może zacznę pisać... już wkrótce zapraszam na stronę www.cillianna-i-kai.blogspot.com :)
Pozdrawiam ;D
PS Widzę, że zmieniłaś avatar ;)
Nom zmieniłam... Trochę zaczęłam projektować Lou, na podstawie obrazków elfek z internetu... szukam jej twarzy ;)... Na razie mam narysowaną Brylantową Łzę jako symbol władzy królewskiej... Ale, ale... jestem dopiero na etapie "głowowych" projektów także... planuje to "wrzucić" na zakończenie bloga ^^. Może mi się uda? :D
UsuńRównież pozdrawiam :)
Hej,
OdpowiedzUsuńtrafiłam tutaj zaledwie kilka dni temu, cóż musze powiedzieć, że nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, ale niebawem to nadrobię (brak czasu), bardzo mi się opowiadanie podoba, historia mnie wciągnęła w swój świat, nie potraciłam się oderwać od czytania...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Bardzo się cieszę, że ci się spodobało. U mnie niestety weny brak ostatnio. A opowiadanie główne (czyli na stronie głównej) MUSZĘ skończyć przed końcem wakacji (z przyczyn szkolnych)...
UsuńAaa... teraz wakacje za chwilę to nadrobisz :)
Również pozdrawiam ^^
Fragment cudny, czekałam z utęsknieniem i w końcu jest :3
OdpowiedzUsuńRysunek też całkiem, całkiem. U mnie niestety jak na razie brak weny "rysowniczej", za to ta do pisania całkiem często mnie teraz odwiedza ;)
dzięki za komentarze ;D
pozdrawiam cię :)
Dziękuję :) Rysunek wygląda trochę lepiej na "żywo" ale cóż... mam słaby skaner w drukarce, poza tym to ołówek... słabo widać :) Ale jak się spojrzy na ekran "od dołu" to nawet nieźle wygląda :)
Usuń