- Wy lećcie do domu. Ja i Morsallor odwieziemy Lou do Pawilonu Uzdrowicieli - powiedział Islingr do reszty, kiedy zbliżali się do Ellesmery.
- Dobrze. - odparł mu Eragon.
- A kiedy wrócicie? - zapytała Arya.
- Na kolację, tak myślę.
Saphira, Firnen, Vitie i ich jeźdźcy polecieli prosto, natomiast Morsallor skręcił trochę na wschód i wylądował, przed pawilonem.
Lou ledwie trzymała się w siodle. Była bardzo słaba. Islingr zsiadł pierwszy, a potem pomógł Lou dojść do budynku. Chciał ją wziąć nawet na ręce, ale zabroniła mu.
- Nie lubię, kiedy mnie nosisz. Dziwnie się wtedy czuję. Tak... trochę skrępowana... - uśmiechnęła się do niego.
- Wiesz, że będziesz się musiała do tego przyzwyczaić?
- To znaczy...
- No... jest taka tradycja, że...
Nie dokończył, bo przerwał mu jeden z Uzdrowicieli.
- Co jej się stało? - zapytał Islingra. Kazał szybko położyć ją na łóżku.
- Emm... to delikatna sprawa - zaczął Islingr.
- Wszyscy wiemy, że to Smocza Strażniczka, i wiemy, ze została porwana. Plotki nadzwyczaj szybko się rozprzestrzeniają - uśmiechnął się do niego lekarz - Tortury?
- Mhm - przytaknął Isiek.
Uzdrowiciel przyjrzał się ranom na piętach Lou, potem jej skrzydłom.
- Hmm... sam tego nie dam rady uzdrowić. - zaczął.
- Mistrzu Uzdrowicielu - wtrąciła się Lou - Chciałabym.... chciałabym, żeby Islingr mógł pomóc, jeżeli to możliwe.
- Smocza Strażniczko, wolałbym, żeby...
- Proszę.
- No... dobrze - przytaknął lekarz - Podejdź tu, chłopcze.
Islingr podszedł bliżej. Spojrzał na Lou. Na jej przypalone skrzydła, na na jej odkryte ramiona. Potem spojrzał jej w oczy. Cierpiała bardzo. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak bardzo musiało ją boleć, zwłaszcza przypalanie. Zadrżał na samą myśl o tym.
Uzdrowiciel przyjrzał się jeszcze raz ranom Lou, po czym powiedział.
- Proszę, zajmij się skrzydłami panienki. Rany są dość proste do uleczenia. Ja zajmę się jej stopami.
- Gdybym mógł jakoś pomóc, na przykład, gdyby jakaś rana wymagała więcej energii, to proszę tylko powiedzieć... - zaoferował się Islingr.
- Umiałbyś wyleczyć przypalone na cal głębokości tkanki?
- W szkole za swoja pracę dostałem pochwalę i najwyższą ocenę. Gdybym... gdybym nie ubiegał się o Węźlasty Tron, prawdopodobnie również zostałbym Uzdrowicielem - pochwalił się chłopiec.
- To... bardzo miłe - odparł Uzdrowiciel, lekko się uśmiechnął i wrócił do oglądania ran.
Islingr tymczasem wrócił do jej skrzydeł. Delikatnie położył palce na poszarpanej błonie i zaczął mamrotać w Pradawnej Mowie. Kawałek za kawałkiem, tkanka zespalała się na nowo. Kiedy godzinę później skończył, skrzydła lśniły czysta bielą.
Lou mocno zaciskała pięści i oczy. Z każda usuniętą raną napięcie na jej twarzy malało. Mięśnie powoli rozluźniały się.
W pewnej chwili chwyciła Islingra mocno za rękę i wrzasnęła z bólu.
- Co się stało? - zapytał chłopak.
Lou położyła jego rękę na mostku.
- Tu - szepnęła.
Islingr odsłonił jej dekolt i wzdrygnął ie na widok tego co zobaczył. Praktycznie cała klatkę piersiową pokrywała czarna, pulsująca plama.
- Trucizna! - wrzasnął Uzdrowiciel - Szybko! - zawołał. Chwile potem przy Lou było już pięciu innych lekarzy. Siłą odepchnęli Islingra.
- Nie! Pozwólcie mi przy niej zostać. Proszę! - wołał chłopak, jednak Lou wniknęła w jego myśli i wyszeptała.
- Będzie dobrze. To najlepsi elfi Uzdrowiciele... Będzie dobrze... Wróć do domu na kolację.... Odpocznij... Oni się mną zajmą...
- Ech Lou... Nie mogę wrócić... Zostanę tutaj... Zaczeka - zapierał się Islingr.
- Isiu... - szeptała - Wrócisz jutro rano.
- No ale...
- Proszę... - przerwała mu. Już ledwie ją wyczuwał.
- No... dobrze - odparł w końcu - Kocham cię - szepnął jeszcze.
- Ja ciebie też - odparła Lou i zerwała kontakt.
Morsallor ułożył się wygodnie przed pawilonem i drzemał, w chwili kiedy podszedł do niego jego jeździec.
- A Lou? - zapytał smok.
- Zostaje a noc. Rany były poważniejsze niż się z początku wydawało...
- Ach... A ty? Jak się czujesz?
- Przecież wiesz!
- Wiem, ale chciałbym to usłyszeć od ciebie.
- Żle - uciął krótko chłopak i wspiął się na siodło.
Super notka :). Tylko troszeczkę za krótka...
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej. :)
Kikolka2