- Zostawiłeś ja samą na noc?! - wrzeszczał na niego Eragon.
- No... prosiła... - odparł cicho Islingr.
- Milcz jak ja do ciebie mówię! - wrzasnął jeszcze raz - Miałeś jej nie zostawiać!
- No ale...
- Żadnego ale! Ona jest BIAŁĄ STRAŻNICZKĄ! Nadal tego nie rozumiesz?! Jest potężniejsza od kogokolwiek innego w Alagaessi!
- No, więc powinna sobie...
- Jak?! Przecież jest otruta! - zawiesił głos by zaczerpnąć tchu. W tym czasie wtrąciła się Arya.
- Synu - rzekła spokojnie - Jest jedyna na świecie. Jest jedyną Białą. Pamiętasz jak mówiliśmy ci o Białych. Nie było ich wielu, nie byli zapisani w żadnej księdze, a potem i tak wszyscy zdradzili smoki i uciekli, albo pozabijali się. Bo zdali sobie sprawę ze swej mocy...
- Biali prawdopodobnie mogą manipulować Cieniami. - powiedział Eragon.
Islingr oniemiał.
- C-cieniami?! - zapytał z drżeniem w głosie.
- Nie uczymy o tym w szkole, bo to tylko niczym nie poparte pogłoski i legendy. Lou jest obecnie jedyną Smoczą Strażniczką w Alagaessi, i na całym świecie. Nie wie o swojej mocy. I nie powinna się dowiedzieć...
- Ale... skoro to jej moc... to czemu nie? - zapytał chłopak.
- Każdy Smoczy Strażnik, który dowiadywał się o tym, jaki jest potężny, prędzej czy później, przechodził na ciemność. Zabijał smoka...
- Choć właściwie, oprócz Lou nie znałam żadnego Smoczego Strażnika. Wiedziałam, że oni kiedyś istnieli - tajny zakon który ukrywał się gdzieś w Koścu. - mówiła Arya.
- Gdyby Lou przybyła do Alagaessi jakieś trzydzieści lat temu, to pokonalibyśmy Galbatorixa bez ani jednego straconego żołnierza... - westchnął Eragon.
- I bez zabawy - dodała z uśmiechem Arya.
- I bez zabawy - powtórzył rozbawiony tym wtrąceniem Eragon.
- No ale... To mam wracać do Lou, czy nie?! - zdenerwował się trochę Islingr.
- Dziś już za późno byś gdziekolwiek latał. Polecisz jutro rano - odparła mu matka.
- Idźcie już do siebie z Morsallorem synu... Dobranoc - rzekł ojciec, kiedy Islingr stał już w drzwiach.
Chłopiec odwrócił się jeszcze do rodziców i uśmiechnął się.
- Dobranoc.
Kiedy dwoje Jeźdźców, którzy pozostali w pokoju, upewniło się, że ich syn odszedł na pewną odległość, usiedli na kanapie przed kominkiem.
Arya zaczęła zdejmować wysokie, sznurowane buty i grzać gołe stopy w blasku ognia.
- Dobrze go wychowaliśmy - powiedziała do swojego męża.
- Tak - zgodził się Eragon - Jednak wciąż jest za młody, by podejmować ważne, wielkie decyzje. Myślę... że powinien poczekać z przyjęciem korony elfów.
- Ale my... musimy niedługo wracać do szkoły. Dni są coraz krótsze, czuć po kościach, ze jesień idzie.
- Tak wiem... Jeszcze dwa tygodnie możemy zostać w Ellesmerze. Ale potem...
- Musimy wracać...
- Tak...
Siedzieli chwile w milczeniu. Arya przytuliła się do Eragona. Ten objął ją szerokim ramieniem.
- Nie wyobrażam sobie zostawić dzieci tutaj.
- Przecież Nierenna wraca z nami. nie skończyła jeszcze nauki w szkole. Poza tym... chciałbym jej wdrążyć ponadprogramowy indywidualny tok nauczania magii. Myślę, że pójdzie w twoje ślady...
- To znaczy? - zapytała Arya.
- Przyjmie yawe, albo zostanie ambasadorem, co w sumie i tak równa się z przysięgą yawe.
- Nie. Nie chciałabym tego.
- Dla czego? - zapytał Eragon.
- Będzie bardzo cierpieć, kiedy się zakocha.
- A myślisz, ze to w ogóle kiedykolwiek nastanie? - zapytał ja z uśmiechem na twarzy.
- Sądzisz, że nie? Złowróżysz swojej własnej córce! - odparła odrobinę zgorszona Arya.
- Nie, oczywiście, że nie! Ale... jej ciężko sprostać...
- Jak mnie! - zaśmiała się elfka.
- Coś w tym jest .
- No przecież jest moją córką i wnuczką Islanzadi - gdybyś lepiej poznał moja matkę, wiedziałbyś, że Nierenna nie jest podobna do mnie, tylko do niej.
- Ale ty jesteś podobna do Islanzadi, więc w sumie... Wszystkie jesteście do siebie podobne!
- Hah... a też prawda! - odparła Arya śmiejąc się. Jej dźwięczny głos, wibrował w uszach Eragona.
- Dostałem raport od Blodhgrama...
- Tak? I co?
- Uczniowie trochę narzekają, że ciebie nie ma.
- Mnie?
- Tak... Chyba jesteś ich ulubioną nauczycielką. A mnie podobno nazywają "szpagat", bo "drętwo prowadzę lekcje".
Arya wybuchła śmiechem.
- Bo za mało doświadczeń i praktyki im wprowadzasz. U mnie prawie co lekcje jesteśmy w laboratorium.
- Bo uczysz ich zielarstwa...
- Nie tylko... ale... w większości. - przerwała mu.
- Tak... ale jak ja mam wprowadzić doświadczenia z magii rozszerzonej? Na czym mamy ćwiczyć. Musiałbym złamać zasadę, ze nie wolno skrzywdzić żadnego żywego stworzenia. Wszyscy chcą żyć... Na razie musza się uczyć tylko teorii... Może kiedyś, na ochotnikach...
- O ile się ktoś zgodzi. Wątpię, by ktokolwiek chciał, by zamieniono go w wilka, lub w delfina...
- O ile się ktoś zgodzi - przytaknął jej.
Siedzieli jeszcze chwilę w milczeniu, patrząc na płomienie w kominku. Nagle Eragon zaczął nucić jakąś piosenkę. Jedną z tych, które słuchała Lou.
Arya spojrzała na swojego męża - zapatrzonego w ogień i nucącego piosenki. Uśmiechnęła się i wtuliła się mocniej w niego. Jeździec uśmiechnął się.
- Nie wyobrażam sobie zostawić ich samych tutaj. - powtórzyła, tym razem szeptem.
- Ale trzeba będzie. - odszepnął Eragon.
- Tak... trzeba będzie - zgodziła się. Powieki miała coraz cięższe, ziewała co chwilę.
- Idę spać. - powiedziała.
- Ja też... Tylko zgaszę ogień. - odparł Eragon.
Rozdział świetny, nie mogę się doczekac następnego.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNawet nie wiesz jak twoje notki podnoszą na duchu po całym męczącym dniu w szkole ;) mam jeszcze większy zaciesz niż ostatnio ;D co do tekstu niemal perfekcyjnie ;) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Co do mnie, nie wiem czy zacznę pisać na tamtym blogu, może przerzucę się na bloggera...?
OdpowiedzUsuńJeszcze zobaczę ;) Poczekam na wenę, ale jak się wezmę to dam znać ;D Pozdrawiam kochana ;)
Dzięki wielkie. Cieszę się, że ci się to podoba... Bo ja mam w zwyczaju mieć tak, że nie podoba mi się wszystko, cokolwiek stworzę, i najczęściej to niszczę, usuwam itp. Jednak długo notek nie wrzucałam i postanowiłam umieścić to, jedynie po "lekkiej" obróbce (mówiąc "lekkiej" miałam na myśli zmienienie połowy tekstu...)xD
UsuńRównież pozdrawiam :)
Uwielbiam Twoje opowiadania i cieszę się że dodajesz je tak szybko :)
UsuńCzekam na następne. Pozdrawiam
Kikolka2
PS. Piszę swojego bloga (a raczej zaczynam)i powstaje pierwszy rozdział. Męczę się z nim długo bo cały czas coś zmieniam. Nie mogę go opublikować gdyż cały czas dodaje poszczególne rzeczy. Jak na razie zajmuje mi 2 strony w Wordzie xD
Do Kikolki: Dziękuję! :)
UsuńKiedy już zaczniesz pisać, tzn. wrzucisz na bloga pierwszy post do daj znać. Z chęcią poczytam :)
Do Autorki:
UsuńNapisałam... Ale muszę udostępnić boga do wszystkich. Rozdział zajął mi ok. 3 stron w Wordzie czy jakoś tak - Pisałam go na telefonie w apce bloggera ;)
Pozdrawiam
Kikolka2
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAch... no wiesz... za wiele zdradzić nie mogę, może jedynie to, że szykuje się znowu dużo "białego" :)
UsuńMam pewien projekt, ponieważ nie do końca potrafię rozstać się z blogiem (już niedługo będę kończyć). Otóż, będzie prowadzone coś jakby w rodzaju "pamiętnika Smoczej Strażniczki" tzn. takie przemyślenia Lou, streszczenia niektórych wątków, które może nie uwzględniłam w "fabule głównej" ^^.