niedziela, 14 kwietnia 2013

Brylantowa Łza cz.I

      - Mamo! Tato! Isiek! - usłyszeli głos Nierenny - Mamo! Tato! Isiek! - powtórzyła. Wpadła do domku Aryi i Eragona. Zdyszana, całe stopy miała w błocie, koszulę podwinęła na wysokość ud. Włosy miała rozpuszczone. W ręce trzymała jakiś zwitek papieru.
- Mamo! Tato! Isiek! - wciąż powtarzała, łapczywie łapiąc powietrze...
- Nierenna? Co się stało - Arya zapytała. Podsunęła jej krzesło. Dziewczyna padła ledwie oddychając.
- Chwila... dajcie... mi... odetchnąć... Nie mam takiej... elfiej kondycji.
- Gdzie Vitie? - spytał Islingr.
- Śpi - odparła mu krótko siostra - Nie chciałam jej... budzić.
- Ale co się stało? - zapytała ponownie Arya.
- To - podała jej kartkę - To przyleciało... stateczkiem trzcinowym.
Arya wzięła kartkę i osunęła się na podłogę.
- Nie... - szepnęła.
- Co jest? - zaniepokoił się Islingr. W tym samym czasie, Eragon podniósł Aryę. Była cała roztrzęsiona.
- Żądają korony za Lou - wyszeptała elfka, patrząc w kąt. Jej oczy były nieobecne.
- Korony? - zapytał Islingr.
- Węźlastego Tronu... Brylantowej Łzy... Elfiego Diademu! - zaczęła krzyczeć jego matka.
- Ooouuu... Aryo, uspokój się. - objął ją Eragon.
- Jak mam się uspokoić... oni chcą... chcą... naszego dziedzictwa... mojego kraju! Może i opuściłam lud wiele lat temu, ale przysięga yawe pozostała! - krzyknęła i odsłoniła swój znak na ramieniu - Nie mogę im tego oddać. Dobrze, mogłam wmówić Radzie, że to, że ich opuszczam to dla ich dobra... Ale nigdy nie zgodzą się oddać Korony... Brylantowej  Łzy, za Lou. Owszem jest ważna  ale oni cenią tylko naród, inni się dla nich nie liczą!
        Kiedy Arya szamotała się w uścisku Eragona, Islingr spojrzał na liścik.
- Musimy zachować zimną krew -zaczął - Mamy trzy dni, by się przygotować. Wiem, że nikt nie jest w stanie przkonać Radę, by oddali Elfi Diadem, na okup Lou... Ale mam inny plan... Ruhnon musi nam pomóc
Wszyscy utkwili wzrok w Islingru.
- Ruhnon. Przecież ona z dziesięć lat temu zakazała komukolwiek ją odwiedzać...
- Wiem... Ale myślę, że 
- Ale, właściwie, co ty chcesz zrobić? - zapytał Eragon.
- Podrobić Brylantową Łzę - odparł mu syn. Wszyscy zaniemówili.

*********************************************************
       
         Przepraszam, że długo nie pisałam, jednak te egzaminy nie dają człowiekowi żyć, a poza tym, dopiero dzisiaj naszła mnie "chęć tworzenia" ;). I przepraszam, że tak krótko. Myślę, ze kolejna notka będzie dłuższa. 

2 komentarze: