- Szukaj w okolicy... no wiesz.... czułego miejsca - Nierenna posłała myśl Louisie - Tak mi przynajmniej tata z mamą podpowiadają.
Louisa zachichotała. Rozejrzała się jeszcze raz pod brzuchem bestii. Próbowała się wbić kolcami w okolicy serca, jednak tam pancerz był zbyt twardy. Teraz rozważania Nierenny podsunęły jej inny pomysł. Podbrzusze. U wszystkich organizmów, najczęściej to miejsce jest najdelikatniejsze, najbardziej narażone...
Sprawdziła umysłem grubość pancerza - zaledwie kilka centymetrów... Powinna się przebić do tkanki...
Podleciała i obróciła się tyłem, wbijając kolce w brzuch potwora. Krzyknęła, kiedy jej skrzydła naparły na twardy pancerz. Ale... przebiła się. Trucizna została wstrzyknięta.
Bestia ryknęła przeraźliwie. Poczuła, że coś uczepiło jej się brzucha i nie chce puścić...
- Jeszcze tylko chwilka - szeptała do siebie samej Lou.
Lethrblakka zamachnęła się ogonem, jednak chybiła o niecały cal od dziewczyny. Gdyby ją trafiła, zabiłaby Lou na miejscu.
Te chwilę nieuwagi wykorzystał Islingr z Dathrdem. Skoczyli na przednie łapy bestii, i wbili swe miecze w jej łeb. Bestia znów ryknęła i zamachnęła się łbem. Islingr zdążył uskoczyć, ale Datherd... Chłopak nie zauważył, by król elfów zdążył uciec przed jej rogatymi tarczkami, osłaniającymi uszy.
- Darherd! - Islingr krzyknął donośnie.
Uskoczył przed łapą oszalałej już z bólu Lethrblakki. Smoki atakowały ją z góry, ziejąc raz po raz ogniem. Przebiegł przed jej łbem, uciekając przed plunięciami, żrącego kwasu i smoczym ogniem.
Datherd leżał na ziemi. Róg poczwary przebił go na wylot.
- Datherd! - Isiek krzyknął jeszcze raz.
- Chłopcze... - szepnął ostatkami sił elfi król. Podniósł elficką koronę, która spadła mu z głowy - srebrny, misternie zdobiony diadem, z brylantem w kształcie łzy - i podał Islingrowi.
- Będziesz godnym następcą tronu - wyszeptał elf i umarł.
Z oczu chłopaka popłynęły łzy. Rozesłał do wszystkich myśl, że król nie żyje...
Elfy ogarnęła zabójcza furia. Siekli Broddnczyków na kawałki. Islingr odsunął Datherda od konającej już bestii. Kawałek dalej, elfy odebrały od niego ciało króla i odjechały z nim w stronę Dworu Tialdari.
Vitie z Nierenną na grzbiecie, śmignęła nad głowa Islingra. Zaraz za nimi Leciał Morsallor. Wyciągnął łapy i chwycił Islingra. Postawił go dopiero tuż przy upadającej już bestii.
***
- Islingr! - krzyknęła Lou.
- Szybciej! - odparł jej chłopak. To coś zaraz upadnie! Szybko!
Lou zmusiła swoje nogi do jeszcze szybszego biegu. W ostatniej chwili skoczyła do Islingra. Morsallor znów pochwycił dwójkę w swe łapy i poderwał się w górę, ledwie zdążając przed cielskiem bestii.
Potwór upadł. Wstrząsnęło nim ostatni raz. Z wielkiej paszczy polała się biała krew.
- Islingr! Zabiliśmy ją! Zabiliśmy! - krzyknęła Louisa. Zauwazyła jednak, że chłopak nie cieszy się z tego powodu. Zaciska oczy... a nawet płacze.
Morsallor postawił ich na ziemi. Obok wylądowali Vittie, Saphira i Firnen. Z ich grzbietów zeskoczyli Nierenna, Arya i Eragon. Nierenna również płakała, przytulając się do matki.
- Co... co się stało? - zapytała zdezorientowana Louisa.
Islingr posłał jej obraz walki z bestią i śmierć Datherda. Pokazał im wszystkim także pozostawiony mu diadem. Dziewczyna zakryła ręką usta. Łzy poleciały jej z oczu...
Wow... Cuuuudowna notka ;)
OdpowiedzUsuńIslinrg królem... Zastanawiałam się nad tym, ale i tak trochę mnie to zaskoczyło ^^
Brawo!
Nom... Islingr = Oświetlający... Czyli będą reformy w edukacji... xD
Usuń