Był środek nocy. Islingr leżał już w łóżku, jednak nie mógł spać. Jedna myśl nie dawała mu spokoju: co z Lou? Jeżeli zostanie królem, co z nią będzie. Przecież jest człowiekiem... mimo iż przemienionym, ale jednak człowiekiem... Lou nie będzie mogła zostać królową elfią. Ale przecież przyszła żona króla, musi być królową, bo jest... żoną króla...
- Strasznie to wszystko zagmatwane... - szepnął do Morsallora, który także nie spał, bo myśli Islingra nie pozwalały mu odpocząć.
- Ale przecież nie ma wyjścia... Nie możesz porzucić Lou tylko dla korony... - oburzył się smok. Jego fioletowe łuski zamigotały w blasku księżycowych promieni sączących się do środka pomieszczenia.
- A co jeśli... jeśli zrezygnuję?
- Wtedy Farethyn zostanie królem... A my przecież go nie znamy... Nie wiemy kim jest... Wiadomo co zrobi jak zostanie królem? A może to jakiś szpieg? Przecież Datherd nie miał rodziny, więc skąd bratanek?
- Podobno Datherd miał brata, tylko, że był on na wygnaniu i nie wspominał o nim nigdy...
- Chyba że tak... a skąd to wiesz? - zapytał zaciekawiony Morsallor.
- Popytałem trochę na dworze i w kuchni powiedziała mi główna kucharka.
Smok parsknął. Islingr uśmiechnął się. Kuchnia w Pałacu Tialdari była przepełniona plotkarkami, które wiedziały praktycznie wszystko.
Nagle Islingr usłyszał, że ktoś biegnie po schodach do jego pokoju. Zerwał się z łózka i chwycił za miecz.
Do pokoju wpadła Nierenna.
- Is-lingr! Is-lingr! - krzyczała, nie mogąc złapać tchu.
- Nierenna? Co się stało? - zapytał siostrę, odkładając miecz z powrotem na miejsce.
- Lou! Ktoś... ktoś porwał Lou!
Islingrowi zakręciło się w głowie. Nierenna w ostatniej chwili przed upadkiem przytrzymała brata na nogach.
- Skąd wiesz? Może... może ona sobie gdzieś poszła tylko na spacer? Wiesz, ze lubi sobie tak spacerować?
- Lou wysłała mi myśl, że ją porwali, że gdzieś ja wiozą, ale nie wie gdzie, i że potrzebuje pomocy! - krzyknęła.
- Zawiadomiłaś już ojca i matkę? - zapytał, siadając na łóżku.
- Najpierw przyszłam do ciebie... - odparła.
- To biegnij teraz do nich. Ja zwołam zebranie... na placu przed pałacem.
Nierenna wybiegła z pokoju. Islingr ubrał się, przypiął do pasa miecz - półtoraręczną broń, z fioletową rękojeścią, ozdobioną pozłacanymi ornamentami przypominającymi liście. Był to jeden z mieczy znalezionych w skarbcu Galbatorixa - tyrana za czasów Wielkiej Wojny, którego zabił Eragon.
Islingr szybko osiodłał Morsallora i smok, wraz z jeźdźcem na grzbiecie, wystartował i skierował się w stronę placu.
Ty to zawsze wniesiesz coś ciekawego do akcji ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Dziękuję :)
UsuńMam jakieś takie dziwne podejrzenie, że to Farethyn porwał Lou. Może chce zmusić Islingra do wycofania swojej kandydatury i dopiero wtedy Lou będzie bezpieczna?
OdpowiedzUsuńWybacz, sama teraz piszę i czytam o zdradach i spiskach, więc chyba zaczynam mieć paranoję. Nawet śniło mi się ostatnio, że Voldemort i Misurviel (elf z mojego opowiadania) założyli Koło Wrogów Bohaterów i planują zagładę świata...
Tja, w moim pokoju bez klamek proszę mi zostawić parę książek, okej?
Oj... mogę jedynie powiedzieć, że wszystko po czym stąpamy jest kruche jak lód, i powierzchowność często myli... oraz to, że tu chodzi o coś całkiem ważniejszego niż elfia korona... To będzie głębszy wątek, a Farethyn i porwanie Louisy to tylko pionki... zagrana w grze o panowanie nad magią... może tak to ujmę.
UsuńMogę jedynie jeszcze powiedzieć, że zagrożona nie będzie tylko Alagaesia, ale także poprzez Lou, cały świat...
Pozdrawiam :)
(Kurde... chyba za dużo powiedziałam... xD)
No to ostro o.o
Usuń