- No to co? Idziemy? - zawołała Louisa wskazując palcem uliczkę.
- No... idziemy! - odparli jej. Louisa pociągnęła ze sobą Nierennę i Islingra. Natomiast Arya została z Eragonem trochę w tyle.
- To się wydarzy dzisiaj... - wyszeptała.
- Co się dzisiaj wydarzy? - zpaytał ją trochę zszokowany jeździec. Arya spojrzała na niego wzrokiem pełnym lęku i posłała swe wizje. Dzieciakom coś się miało stać. W myślach żony, Eragon ujrzał krzycząca zapłakaną Nierennę, wyglądająca, jakby gdzieś wisiała. Dalej leżało ciało Islingra, połamane i strzaskane. Louisa leżała obok niego, również martwa.
Eragon objął Aryę. Szli razem pod górkę, myśląc o obawach elfki.
***
W końcu zza zakrętu wyłoniły się czerwone, wysokie mury. Pod nimi biegła wybrukowana droga, wiodąca na plac przed bramą - wejściem do sanktuarium.
- Pamiętajcie, to jest miejsce święte. Kiedy wejdziemy do kaplicy, musicie uklęknąć i zrobić znak krzyża, tak jak wam wczoraj pokazywałam - przypomniała reszcie Lou.
- Tak, pamiętamy - westchnęła Nierenna.
Kiedy w końcu znaleźli się w środku kaplicy, wszyscy postąpili zgodnie z zasadami, jakie podyktowała im Louisa. Przecież nie mogli zachować się inaczej. To by wzburzyło ludzi i zrodziło sensację!
Wychodząc z kaplicy, Islingr zaproponował.
- A może by tak wejść na wieżę. Sama mówiłaś, Lou, że stamtąd roztacza się piękny widok...
- No dobrze... - zgodziła się niechętnie dziewczyna. Chciała ich jak najszybciej zabrać do skarbca.
Dreptali po schodach jakieś piętnaście minut i kiedy już dotarli na górę, nogi odmawiały im posłuszeństwa. Nagle Arya zerwała się i zesztywniała.
-Dzieci, nie podchodźcie do barierki! - szepnęła w pradawnej mowie.
- Mamo...? - zaczęła Nierenna zaintrygowana tym, że elfka zaczęła mówić w języku prawdy i magii.
- Coś wam się stanie... nie wiem dokładnie co, ale.... ISLINGR! - krzyknęła, widząc jak chłopak dotyka balustrady. Kamienny płotek zadygotał pod naporem jego ciała. Louisa zaniepokojona, chwyciła go za rękę... w ostatniej chwili, zanim fragment balustrady oderwał się i spadł w dół. Islingr zachwiał się, ale utrzymał na nogach, a Lou odciągnęła go od barierki.
Uch... mało brakowało - dodał Eragon - Macie szczęście, że mama miała przeczucie...
- Niezawodna kobieca intuicja - uśmiechnęła się do niego Arya. Pocałował ją w czoło.
- Ej... to może chodźmy już lepiej do tego skarbca. Mówię wam, na prawdę warto zobaczyć! - powiedziała Louisa.
Ta chwila strachu i wahania...za krótko trwała. Jakbyś potrzymała czytelników trochę dłużej w niepewności, to byłoby ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńNiedługo będzie trochę niepewności, bo mam pewien pomysł. Mianowicie, sprawa powrotu do Alagaessi...
Usuń:)
A mnie wciągnęła ta notka... Czekam na kolejne. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lyadenn Anarion
Bardzo podoba mi się nowa szata graficzna :)
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Pollalą, mogłoby być trochę więcej takiej akcji :)