wtorek, 8 stycznia 2013

Miłości nad morzem...

        Minęło już kilka tygodni od kiedy tajemnicza rodzina pojawiła się w Polsce. Osoby, które się z nią zetknęły, wyczuwały, że jest coś z nimi nie w porządku. Po polsku umiała mówić tylko dziewczyna z nie-polskim imieniem, natomiast reszta: dwóch mężczyzn i dwie kobiety, choć mieli polskie imiona, nic nie potrafili wydusić oprócz "dziękuję". A i to mówili z dziwnym akcentem, jakby nie z tego świata.
       Miasta zwiedzali po kolei. Byli już w Warszawie i Toruniu, w Kołobrzegu spędzili całe dwa tygodnie. Letnie upały ani trochę i nie doskwierały - wręcz przeciwnie! Opalali się na plaży, kąpali się w chłodnym morzu, puszczali latawce, a wieczorami oglądali zachody słońca.
        Właśnie w czasie takiego jednego zachodu słońca, kiedy młodzież poszła sobie na spacer brzegiem morza, Eragon stał z Aryą na specjalnym tarasie widokowym. Słońce dotknęło krawędzi świata. Objął ją z pasie.
- Tu jest tak pięknie - szepnęła do niego w myślach - Gdybym mogła, nigdy nie wracałabym do Alagaessi, tylko trwała tu wiecznie razem z tobą. Wkrótce zmienilibyśmy się w proch, rozsypali i zmieszali z piaskiem, a słone morze w końcu porwałoby nas...
- Aryo? O czym ty mówisz? - zapytał Eragon z lekkim wstrząsem - Coś ci się na sentymenty zebrało?
- Trochę - odparła mu po chwili żona - Chodzi mi o to, że zastanawiam się, ile jeszcze pożyjemy?
- Wieki - odpowiedział jej krótko - Ale wiedz, że do końca będziesz moją najukochańszą żoną... - odparł Eragon. Rozmawiali w pradawnej mowie, a na dodatek w myślach. Nie mógł kłamać.
- Wiem...
          Stali sami. wszystkie inne pary i ludzie już się rozeszli. Eragon lekko pochylił się, kiedy Arya zaplątała mu ręce na szyi. Spojrzała mu w oczy. Dostrzegł w nich błysk i doskonale rozumiał. Elfka miała przeczucie, że dzieciom coś się stanie. Była spięta. Bała się.
- Kochanie... - wyszeptał, jednak Arya przyłożyła mu dwa palce do warg.
- Cii... nic nie mów - powiedziała i delikatnie go pocałowała.
          Trochę dalej ukryci Saphira i Firnen wylegiwali się na piasku.
- Wciąż zachowują się jak młoda para - zaczęła smoczyca.
- Może dla tego tak długo ze sobą wytrzymują. Nie dostrzegają jakby tych obrączek na palcu, nie czują monotonii... - myślał Firnen.
- Jak my? - zapytała go zalotnie.
- Hmm... jak my - odparł jej zielony smok i przesłał jej myślą wszystkie uczucia jakie do niej żywił. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

         Tak sobie pomyślałam, żeby ten rozdzialik zadedykować komuś, komu ostatnio brakuje miłości. Nie znam takiej osoby, więc jeżeli będzie ona to czytać, to niech uważa, że to dla niej ^^

Atra Esterni ono Thelduin

Smocza Strażniczka xD

4 komentarze:

  1. To było takie romantyczne... Lubię takie sceny, choć jest mi po nich zawsze smutno, bo ja jestem sama...Ale mówi się trudno i żyje się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu znajdziesz drugą połówkę. Jak każdy. Ja już kogoś miałam, ale rozstaliśmy się (ważne słowo - roztarliśmy nie zerwaliśmy. do tej pory utrzymuję z nim kontakt i szczerze mówiąc jest moim najlepszym przyjacielem ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem cieszę się, że jestem singielką, ale po przeczytaniu takich scen jak ta zaczynam żałować. Ale to nic. Poradzę sobie. Rozdział piękny. Przepraszam, że dzisiaj komentuję, ale doba ma za mało godzin. Nauka zajmuje cały mój czas, więc nie mam czasu nawet na pisanie notek. Teraz wytrzymać tylko do ferii, prawda?
    Pozdrawiam :)
    Rasmuska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taakkk. wytrzymać do ferii... zwłaszcza jeśli się mieszka w województwie, gdzie4 ferie są w ostatnim terminie - od 14 lutego bodajże... :)

      Usuń