- A tu jest sala obrad. Dalej mieszczą się salki przeznaczone dla uczniów, takie jakby świetlice. Dla każdej rasy przeznaczona jest inna salka. Ta świetlica na przykład jest dla krasnoludów, ta dla urgali. Te salki najczęściej są puste, ponieważ na razie mamy tylko dwóch jeźdźców krasnoludzkich i jednego urgalskiego - Eragon z Aryą oprowadzali Murtagha, Rorana, Katrinę i dzieciaki po fortecy. Goście zdecydowali się zostać na paręnaście dni, Murtagh jednak musiał wyjechać już za kilka dni.
Wczoraj Murtagh wziął Eragona na stronę i powiedział mu, że to on jest tym arcyksięciem, za którego wyszła Nasuada.
- Na prawdę! To wspaniale! Ale dla czego ja tego nie wiedziałem? - zapytał
- Bo chcemy to na razie ukryć. Nasuada boi się jak zareaguje lud. No wiesz... starszyzna pamięta mnie jako sługę Galbatorixa...
- No tak... - skrzywił się Eragon - rozumiem to. O jej! Muszę już biec. Spóźnię się na lekcje...
***
- Spróbujcie poćwiczyć w świetlicach. Gwarantuję wam, w końcu na pewno wam się uda - mówiła Arya do swojej klasy. Dziś kolejny dzień ćwiczyli medytacje. Większości się to już udawało, jednak wciąż pozostało kilku uczniów, którym w ogóle to nie szło.
- Do widzenia! - krzyknęło ilku uczniów wychodząc z sali na przerwę
- Do widzenia - westchnęła Arya zbierając z biurka podręczniki i chowając je do skórzanej torby, którą dostała od Uletty jako prezent ślubny.
- Puk, puk? - w drzwiach stanął Eragon
- Och, cześć skarbie!
- Masz teraz wolną godzinę? - zapytał ją.
- Tak, bo co?
- A no bo tak sobie pomyślałem, że się gdzieś przejdziemy?
- A ty nie masz teraz zajęć?
- Nie, bo dzisiaj klasa, z którą miałbym normalnie lekcje, jest pod opieką Saphiry, Firnena i Mistrza Dreworna... - zawahał się, kiedy spostrzegł, ze Arya nie kojarzy, kim jest Dreworn - ...to ten od jeździectwa.
- Ach... no tak zapomniałam. Oczywiście, chętnie pójdę. Pogoda jest taka ładna no i przyda mi się trochę świeżego powietrza... - uśmiechnęła się do niego i pocałowała w policzek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz