Był wieczór. W sali balowej było strasznie duszno. Louisie zakręciło się w głowie, toteż wyszła na dwór. Opatuliła się mocno grubym płaszczem i nasunęła rękawiczki. Islingr dostrzegł, ze Louisa wychodzi z sali. Szybko podążył za nią.
Pobiegł tunelem za światełkiem pochodni w dłoni Louisy.
- Lou! - krzyknął. Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła promiennie. Powiesiła pochodnię na jednym z kołków, które ciągnęły się przez cały tunel i objęła chłopca w pasie.
Mroźne powietrze omiotło ich twarze, gdy wynurzyli się z tunelu. Prószył śnieg. Islingr Objął swoją dziewczynę w pasie, ciesząc się z tej chwili. Tak rzadko udawało im się zostać sam na sam.
Poszli do ich ulubionego miejsca w ogrodach, osłoniętego od wiatru i śniegu świerkami, Różanego Zakątka. Usiedli na jednej z drewnianych ławeczek. Louisa jeszcze mocniej przytuliła się do chłopaka. Islingr pocałował ją czoło.
- Isiu... - zaczęła nastolatka.
- Co najdroższa?
Louisa zawahała się trochę.
- Jest taka sprawa... wiesz, ze ja jestem zwykłą śmiertelniczką a ty... no... elfem...
- Do czego zmierzasz? Lou...- przestraszył się elf.
- No bo ja nie będę żyć tak długo jak ty...
Islingr zatroskał się. Zapomniał o tym. Jak mieliby być szczęśliwi, skoro ona umrze na długo przed nim?
- Dla tego Saphira mi coś zaproponowała...- rzekła. Chłopak zainteresował się. Louisa wyjaśniła mu cały plan.
- Ale wiesz, ze to bardzo odpowiedzialne stanowisko. Poza tym, kiedy skrzydła będą się... - zabrakło mu słowa.
- Wyżynać?
- Tak! Kiedy skrzydła będą się wyżynać, ból jest po prostu nie do opisania. Kości łopatek mogą pęknąć...
- Nie pękną - zapewniła go - poza tym ja już zdecydowałam... Przyjmę ten dar, bo za bardzo cię kocham, żeby cię stracić - pocałowała go.
- No dobrze, jak chcesz - odparł Islingr, kiedy ich usta oddaliły się od siebie - ale martwię się o twoje zdrowie. Przy... wyżynaniu - skrzywił się - może się wdać zakażenie.
- Nic mi nie będzie! - spojrzała na niego ostrzegawczo by dał już spokój. Islingr zgodził się, wypuścił powietrze i odprężył. Chciał się nacieszyć jej obecnością.
Czekam z niecierpliwością na nową notkę ;)
OdpowiedzUsuńUważaj, bo pomyślę, że ją w smoka zamienią :D
W smoka... hmm... raczej nie... Ale skrzydełka będą ^^
UsuńNie trzymaj nas w niepewności i napisz w końcu, co takiego stanie się z Lou,bo tymi skrzydłami strasznie mi namieszałaś... Ale i tak cudowna notka <3
OdpowiedzUsuń