Gdy Arya weszła w siódmy miesiąc ciąży Eragon zaczął nalegać by przestała już nauczać, i odpocząć przed narodzinami. Elkę, która niemiłosiernie wszystko już bolało, ucieszyła ta propozycja. Z chęcią ją przyjęła. Pewnego ranka, siedząc w łóżku poczuła, że pościel jest mokra. Aryę trochę bolał brzuch. Myślała, że to z przejedzenia, ale nie!
- Magdaleno! - krzyczała. do komnaty wpadła zdyszana służka.
- Gorąca woda i ręczniki! Ach! Wody mi odeszły!
- Och... tak już, już biegnę!
Arya wysłała myśl Eragonowi i smokom. Po chwili wszyscy byli w komnacie. Eragon przy okazji zawołał też mistrzynię Aglaję. Lepiej by przy narodzinach był lekarz.
- Aryo - zapytała Aglaja - mam użyć magii?
- Och, rób co chcesz, bylebym tylko szybko urodziła! - krzyczała Arya, ściskając Eragona za rękę.
Smoki wraz z jeźdźcem ciągle przekazywali jej swoje zapasy energii, które magazynowali na tę chwilę.
Po pół godzinie śpiewania w pradawnej przez Aglaję, co, nie wiedzieć czemu, niezwykle zirytowało Aryę, wśród krwi i śluzu, wyłoniło się pierwsze dziecko. Dziewczynka! Magdalene ujęła ją delikatnie i zaczęła kąpać, następnie owinęła w pieluszki, czekając aż Arya powije drugie.
Kiedy już i drugie dzieciątko - chłopiec przyszło na świat, Magdalene oddała Aryi maleńką i zajęła się drugim dzieckiem. Arya z Eragonem niecierpliwie czekali, aż chłopczyk zostanie wykąpany, wciąż podglądając czynności Magdalene.
Arya była wykończona, jednak gdy ujęła dwie śliczne istotki, które właśnie przyszły na świat była najszczęśliwszą elfką pod słońcem. Eragon położył się obok niej, smoki stanęły nad łóżkiem.
- Teraz jesteśmy rodziną - szepnął Eragon.
Smoki zaryczały obwieszczając światu, że oto rozpoczynają życie Nierenna i Islingr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz