sobota, 10 listopada 2012

Wyjazd

     Minęły trzy tygodnie. W tym czasie pozałatwiano wszystkie sprawy, naczelnym Mistrzem, dopóki nie wrócą, został Konsinus, najstarszy z elfów w szkole, miał bowiem trzysta trzydzieści cztery lata.
    Nadszedł dzień wyjazdu. Eragon wyszedł na balkon. Wiosenne, ciepłe powietrze omiotło mu twarz. Podeszła do niego Arya i przytuliła się, patrząc na szkolne wzgórza. W blasku słońca wszystko lśniło nietypowym, majestatycznym blaskiem. Białe mury, zielone ogrody budzące się do życia i jaśniejące smocze łuski. Wszystko to miało w sobie magię, którą było nie tyle widać, co nawet czuć w powietrzu. Szkoła była nią przesycona.
     Służący zapakowali w juki bagaże: kilka ubrań na zmianę dla czworga osób, jedzenie na podróż. Służba chciała włożyć juki kilka Eldunari, jednak Eragon rozkazał wszystkie zostawić. Smoki w Sercach Serc również nauczały w szkole i wszystkie były potrzebne.  Zabrali tylko kilka jaj, mając nadzieje, że może chociaż jedno zechce się wykluć.
     Nastało południe. Eragon, Arya, Nierenna i Islingr dosiedli Saphiry i Firnena. Nierenna usiadła za ojcem, mocując wokół nóg rzemienie. Islingr natomiast siedział z matką.
     Wyruszyli wzbijając się w błękitne niebo i kierując się na zachód, w stronę Ilirei. Pożegnał ich tłum jeżdźców, kilka smoków poleciało kawałek z nii poczym zawróciły.
     Eragon pamiętał jak po raz pierwszy tędy zmierzał, trzydzieści pięć lat temu, szukając nowego miejsca gdzie smoki mogłyby się osiedlić. Minęli Smocze wodospady i wylecieli na puste równiny.
- Do Ilirei długa droga - rzekł Eragon do córki - Wygodnie ci?
- Tak tatku. Nie martw się, wszystko jest w porządku.
- Gdybyś chciała, zebyśmy wylądowali to mów.
- Dobrze tato - odparła Nierenna.
- Gramy w zagadki? - zaproponowała Saphira - Ja pierwsza! - krzyknęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz