czwartek, 25 października 2012

Zamach

   Zaraz po kolacji, Eragon odprowadził Aryę do jej komnaty. Smoki też już odleciały do swoich leży, kiedy para pocałowała się na dobranoc. Po chwili Arya weszła do pokoju. W środku była tylko Magdalene. Przysiadła na jednym z krzeseł czekając na Aryę. Elfka szybko pospieszyła do łazienki. Magdalene pomogła zdjęć jej suknię. Po pół godzinie Arya leżała samotnie na łóżku. Do połowy stopiona świeca dawała niewiele światła, toteż Arya zgasiła ją i zasnęła. Po chwili usłyszała jakiś trzask, jakby podłoga zaskrzypiała. Ale przecież to było niemożliwe. Podłoga nie była wyłożona drewnem. Arya uchyliła drobinę oczy, ale uznała, że to tak wiatr wyje. To był błąd.
  W sekundę po tym, ktoś rzucił się na elfkę. Arya otworzyła oczy. Poczuła lekkie ukłucie na skórze w okolicy serca. Na szczęście zadziałały zaklęcia ochronne i nic się jej nie stało.
- Letta! - krzyknęła wbijając wzrok w osobę przed nią stojącą. Zaklęcie nie zadziałało. Musiało odbić się od barier. Arya znów uskoczyła w bok przed cięciem krótkim nożem, ze strony tamtej osoby.
  Arya dobyła swego miecza, Tamerleina. Widząc to, zamachowca powoli zaczął się wycofywać w stronę wyjścia balkonowego. Odbił niezgrabnie kilka cięć Aryi, póki nóż się nie rozpadł, a potem umknął i zeskoczył z poręczy balkonu. Arya w swej letniej koszuli nocnej, wybiegła za nim, nic na siebie nie narzucając i narażając się przy tym na nocny chłód, lecz nigdzie już nie mogła go dostrzec...

***

   - ... jeżeli ta osoba się przyzna, zachowa życie, ale zostanie stąd wygnana. Jeżeli jednak się nie przyzna i zostanie znaleziona, a zapewniam - zostanie, wówczas będę zmuszony wydać wyrok śmierci na tę osobę... - Eragon mówił podczas śniadania. Zaraz po tym gdy zamachowca uciekł, Arya wezwała Eragona i opowiedziała mu cały incydent. Teraz wtrąciła mu się do przemowy.
- Eragonie... bez przesady... przeciez mnie nie zabił...

- Aryo... - szepnął Eragon - takie jest prawo w Alagaesi... Muszę tak zrobić!
- Tak, ale to mnie atakowano i to ja powinnam mieć wpływ na osąd nad ta osobą. Poza tym, przecież jestem księżniczką mojego ludu, a wydaje mi się, ze zamachowiec był elfem! - podniosła głos.
- No dobrze, więc gdy tylko go złapiemy, ty wydasz mu karę... wedle życzenia - uśmiechnął sie lekko.
- Dziękuję - odparła beznamiętnie Arya, po czym usiadła z powrotem na swoje miejsce.
   Eragon bardzo nie lubił kłócić się z Aryą, jednak teraz zauważył, że jest na niego trochę obrażona. Postanowił przeprosić ją, gdy tylko znajdą się sami. Akurat się złożyło, że zaraz po śniadaniu nie miał żadnych lekcji. Więc zabrał ją do ogrodów na spacer.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz