niedziela, 28 października 2012

Oświadczyny

   Tygodnie od zamachu płynęły tak szybko jak z bicza strzelił. Arya rozpoczęła samodzielne lekcje, tylko czasami Eragon przychodził na wizytacje. Przydzielono jej opiekę nad klasą trzecią. Była to klasa złożona z elfów, licząca piętnaście osób.
   W miesiąc po ataku, do Eragona zgłosiła się pewna, młoda dziewczyna - jedna ze służących - i przyznała się do winy. Powód podała taki, że nienawidzi elfów, które zabiły jej ojca w wojnie z Galbatorixem. Odbył się sąd nad dziewczyną. Arya wraz z Eragonem uznali, że nie mogą jej ukarać w stosowny sposób. Napisali razem list do Nasuady, i powołali eskortę, która miała dostarczyć przestępczynię, wraz z listem, królowej.
   Eragon wciąż, myślał nad tym jak oświadczyć się Aryi. Nie miał kompletnie pojęcia jak to zrobić. Kolejnym problemem było to, że elfy nie uznają małżeństw, a do ślubu dochodzi w naprawdę bardzo rzadkich przypadkach.

 ***
    Nadszedł wieczór. Arya wraz z Eragonem siedzieli w fotelach w komnacie Aryi, wpatrując się w płonące drewno w kominku. Saphira z Firnenem i kilkoma innymi smokami polecieli na nocne łowy.
- Aryo? - zaczął niepewnie Eragon.
- Tak?
Eragon wstał i uklęknął przed Aryą, ujmując ją za ręce. Odetchnął głęboko.
- Czy zechciałabyś być moją żoną? - zapytał i wyjął z kieszeni mały, srebrny wisiorek w kształcie serduszka. W środku połyskiwał czerwony brylant.
Aryę zamurowało. Była tak szczęśliwa z Eragonem, że uważała, że nie potrzebują małżeństwa, ale serce jej drgnęło gdy spojrzała mu w oczy.
- Tak - wyszeptała.
Porwał ją w ramiona i założył jej łańcuszek. Zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała.
   Smoki wróciły z polowania, niosąc w zębach po kilka saren na jutrzejszą ucztę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz