Arya przespała półtorej godziny i wstając zdziwiła się, że mimo wszystko jest rześka jak jesienny poranek. Wzięła szybką kąpiel i założyła swój skórzany strój. Mocno zasznurowała buty i pobiegła do smoczych komnat przywitać się z Firnenem i Saphirą. Przebiegła przez kryty dziedziniec, podziwiając sufitowe malowidła, musnęła palcami wodę w fontannie i wybiegła na dwór, przez porośnięte bluszczem łukowate wejście. Dosłownie sfrunęła po kamiennych schodkach. Kilka jeźdźców i starszych obracało się za nią, pędzącą w gepardzim tempie do smoków. Wbiegła znów w jeden z tuneli, kilka razy skręciła, to w prawo to w lewo i w koncu znalazła się przed komnatą Firnena. Drzwi były uchylone. Zajrezała do środka. Firnen aż podskoczył na jej widok
- Ty tez idziesz dzisiaj na zajęcia? - spytała go.
- Owszem. Saphira zbiera mnie ze sobą. Będziemy uczyć najmłodsze smoczęta prawidłowego lotu i akrobacji powietrznych.
- To wspaniale!
W dzrwi mocno coś zastukało. To Saphira uderzyła pyskiem, wołając Firnena.
- Hej, skarbie. Witaj Aryo! - zaskrzeczała.
- Dzień dobry - odparła Arya.
Saphira wślizgnęła się do środka. Zaraz za nią wpadł Eragon. Spostrzegł Aryę i porwał ją w ramiona. Aryi zaczęło brakować już tchu i delikatnie uwolniła się z jego objęć.
Wyszli z tunelu we czwórkę. Gdy tylko pierwsze promienie słońca oświetliły ich twarze dosiedli swoich smoków. Saphira i Firnen wzbili się w górę. Po chwili mogli cieszyć się ciepłym letnim porankiem. Po chwili wylądowali przed budynkiem na górze Urelas.
Weszli do środka. Jak wszystkie budowle, Szkoła Jeźdźców, również była przepięknie zdobiona. Saphira przeszła z Firnenem przez ogromny korytarz, dwa razy większy niż sala balowa i wyszli na wewnętrzny dziedziniec, gdzie mieli uczyć młodsze smoki. Oczywiście nie byli sami. Wiele innych grup smoków miało w tym czasie zajęcia na dworze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz