wtorek, 1 maja 2012

Magdalene Srebrnopalca

Arya pomachała ręką na pożegnanie Eragonowi i weszła do komnaty. Komnata była urządzona po elfiemu, jak mieszkania Smoczych Jeźdźców w Ellesmerze. Jednej ściany w ogóle nie było, zastępowało ją ogromne okno stworzone z pnących roślin (głównie białych i herbacianych róż) wspartych na tyczkach. Atutem było zapewne ogromne łoże, z lekkim jak puch baldachimem. w środku stały jeszcze dębowa szafa, stół, kilka krzeseł, kominek, gablotka z książkami, fotel, a w głębi pokoju Arya dostrzegła jeszcze dwoje drzwi prowadzących zapewne do garderoby i łazienki. Na jednym z krzeseł siedziała młoda elfka. Miała może dwadzieściaparę lat. Choć u elfów trudno ocenić jest wiek. Szybko podeszła do Aryi.
- Witaj Aryo Drottingu. Atra esterni ono thelduin. - rzekła
- Atra du evanryia ono varda... - Arya zawiesiła głos, nie znała bowiem imienia dziewczyny.
- Jestem Magdalene Srebrnopalca. Jestem twoją służącą. Proszę, na pewno chcesz się umyć i przespać po tak długiej podróży. Proszę tu jest łazienka. Wanna z ciepłą wodą już czeka. Ale najpierw niech mi pani powie jaki strój mam przynieść? -
- To może wybierzemy coś razem? - zaproponowała Arya - ach ale jeszcze jedno... mów do mnie normalnie po imieniu, nie tytułuj mnie swoją panią, bo nią nie jestem. -
- Oczywiście Aryo. - odparła dziewczyna.

Kiedy razem wybierały strój Magdalene dużo opowiedziała Aryi o sobie. Jej rodzice zginęli w bitwie o Uru' baen. Od tamtej pory przez dziesięć lat Magdalene tułała się po Alagaessi, aż w końcu uznała, że tam nie ma dla niej miejsca i wyruszyła w świat. Tutaj natknęła się na Eragona i postanowiła, że będzie jedną z jego służby. Była pierwsza i ona dawniej usługiwała Eragonowi, ale on uznał, że nie potrzebuje służby, sam potrafi o siebie zadbać.
- Więc wyznaczył mi inny cel. - mówiła Magdalene. - mam służyć nowym jeźdźcom i honorowym gościom dopóki sami nie uznają, że samodzielnie potrafią poruszać się po twierdzy. - zakończyła.
- Magdalene - zagadnęła Arya - czy jesteś jeźdźcem? -
- Nie, ale bardzo bym chciała. Niektórzy, głównie młodzi jeźdźcy - ludzie się ze mnie śmieją. Są jeźdźcami i myślą że im wszystko wolno. Z takich oto wyrastają kolejni Galbatorixowie. - zaśmiała się.   
- Ej nie mów tak. Ja tam nie chciałabym kolejnej wojny z imperium. - zgorszyła się Arya.
Przez chwilę milczały obie, przekopując się przez kolejne warstwy ubrań szukając, sukni na wieczór.
- Wiesz, że dzisiaj założę suknię dopiero po raz czwarty . - powiedziała Arya
- Naprawdę? -
- Tak. Pierwszy raz miałam na sobie suknię, kiedy uciekałam z Eragonem przed imperium, wtedy jeszcze żył Galbatorix. Drugi raz miałam suknię na mojej koronacji, trzeci - na abdykacji. Dzisiaj będzie czwarty raz. - uśmiechnęła się.
- No dobrze, myślę, że na tobie będzie idealnie leżeć ta. - podniosła sukienkę i pokazała Aryi. Suknia była prosta ale bardzo piękna. Nie miała rękawów tylko ramiączka ze złotej koronki, lekko rozłożysta u dołu, jednak jak na suknię, wąska. Była koloru szmaragdowego, jak szpilki sosen w Du Wendelvarden. Arya przymierzyła.
- Wygładzasz przecudnie. - skomentowała Magdalene.
- Ta suknia przypomina mi moją kreację, w której zostałam koronowana.. ech.... nie tu jednak trzeba trochę poszerzyć. - stwierdziła po czym rzuciła zaklęcie. Suknia od razu stała się odrobinę luźniejsza w biodrach. -
- Teraz jest idealnie. - powiedziała Arya.

3 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się twoja historia. Mam nadzieję, że jeszcze będziesz pisać, bo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będziesz pisała dalej? Proooszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe.... startuję do olimpiady z biologii... nie ma co, trzeba się uczyć :D. Ale tak w przyszłośći na pewno go dokończę :D. Nie wiem kiedy, nie wiem jak. Mam teraz trochę problemów. Krótko mówiąc: Jestem zajęta i nie mam czasu :D

      Usuń