Po kilku godzinach lotu, Firnen skręcił i skierował się na południowy wschód i, gdy ujrzeli rzekę Eddę, znów skręcił na północ. Arya prawie przez całą drogę się nie odzywała. Wolała trwać w milczeniu i myśleć co powie Eragonowi, kiedy się z nim skontaktuje.
- Jesteśmy już niedaleko Ceris, muszę wylądować. - powiedział Firnen wyrywając ją z zamyślenia.
- Już, tak szybko? - zdziwiła się Arya i spojrzała na niebo. Słońce wisiało tuż nad horyzontem.
- Przepraszam cię, przez ten czas nie zwracałam uwagi na nic poza... poza moimi myślami i...
- Aryo, nie kończ, bo wiem o czym myślałaś. Może nie zwracałaś uwagi na to, ale ciągle pozostawałaś ze mną złączona, więc wszystko słyszałem. - na chwilę obrócił ku niej głowę, i spojrzał jednym, zielonym okiem. - No dobrze, ląduj. - powiedziała Arya.
W Ceris aktualnie przebywał tylko jeden Smoczy Jeździec. Reszta odleciała już szukać Eragona. Jeźdźcem tym była dziewczyna, elfka o imieniu Uletta.Była bardzo młodziutka jak na Elfa, miała dopiero 18 lat. Miała nietypowe włosy jak na Elfa bo brązowe, przez to nie miała przyjaciół oprócz Aryi. Większość uważała ją za odmieńca, niektórzy nawet myśleli, że jej ojcem jest człowiek. Była to nieprawda, jednak mało to wierzył Ulettcie i jej rodzinie.
Arya poszła z Firnenem do domu Uletty. Drzwi były uchylone więc weszli.
- Uletto? Pani Camillo? - spytała
- A to wy, Aryo, Firnenie. - Zza ściany wyłoniła się Camilla, matka Uletty. - Moja córka jest w ogrodzie z Hiakiną.
- Firnenie musisz iść na około, nie zmieścisz się w drzwiach. - powiedziała z uśmiechem na twarzy Arya, patrząc jak smok próbuje wepchnąć głowę w przejście.
Arya ruszyła przez pokój, do ogrodu, ale Firnen ją zatrzymał.
- Aryo, nie mogę się ruszyć... - powiedział, szamocząc się w drzwiach - ja chyba... -
- Czyżbyś utknął? - zaśmiała się Camilla
- Na to wygląda. - potwierdziła Arya. Po chwili rzuciła zaklęcie powiększające wejście dostatecznie, by Firnen mógł wyciągnąć głowę.
- No a teraz leć na około domu. - uśmiechnęła się do niego.
Arya wraz z Camillą weszły do ogrodu. Uletta bawiła się ze swoją smoczycą Hiakiną. Hiakina była mała, wykluła się zaledwie trzy lata temu, ale dostatecznie duża (i dumna), by udać się w podróż wraz z Ulettą, Aryą i Firnenem na poszukiwania Eragona. Łuski miała barwy płatków róży herbacianej, co było rzadko spotykane, bo barwa ta wynikała z bardzo unikalnego połączenia rodziców. Jej matka musiałaby być różowa, a żyły przecież tylko dwie różowe smoczyce, obie wielkie i obie znane z poświęcenia dla swoich jeźdźców.
- Arya! - zawołała Uletta.
- Witaj Uletto. Atra Esterni Ono Thelduin. - Arya wyraziła się pierwsza, co bardzo zaskoczyło dziewczynę.
- Atra du evarinya ono varda Arya Drotingu. - odparła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz