Już z daleka Arya dostrzegła światło ognisk i magicznych światełek. Wylądowali i biegiem przekroczyli magiczna granicę. Pędzili ile sił w nogach, jednak Louisa musiała jechać na Morsallorze, ponieważ wizje, których doznawała, od kiedy dotarli do Ellesmery, wykończyły ją całkowicie. Nie miała nawet sił utrzymać się na siedząco, dla tego tułowiem pokładała się na miękkim siodle. Arya pędziła w zabójczym tempie. Nawet jej dzieci nie potrafiły dotrzymać jej kroku. Wbiegła pomiędzy pierwsze smoki, które nisko pochyliły przed nią głowy.
- Eragonie! - krzyknęła posyłając do niego myśli. Po chwili ujrzała jego sylwetkę. Wyglądał bardzo przystojnie w jednej z lekkich, wykutych specjalnie dla jeźdźców, zbroi. Biegł w jej kierunku.
- Aryo? Co się stało?!
- To nie Du Wendelvarden! To szkoła była celem!
- Co? N-nie rozumiem...
- Och! - Arya parsknęła i przesłała mu wspomnienia z rozmowy z Datherdem. Oczy Eragona gwałtownie się rozszerzyły. Spojrzał po wszystkich i zaczął krzyczeć i jednocześnie słać myśli do każdej żyjącej w pobliżu istoty. Nie kontrolował tego.
- Szybko, jeźdźcy na smoki! Szkoła w niebezpieczeństwie! Lecimy! Już, szybko! Smoki, pędźcie jak najszybciej możecie. Szkoła zaatakowana! Alarm! Wracamy! Szkoła zaatakowana...
Wszyscy po chwili pozbierali się i w kilka minut później lecieli już z powrotem. Smoki leciały tak szybko jak nigdy.
Kiedy w grę wchodziło niebezpieczeństwo szkoły, smoczych zarodków i eldunari, nic nie potrafiło ich powstrzymać. Byli wojownikami i bronili swego domu. Od trzydziestu lat Smocza Szkoła wyszkoliła ponad trzysta smoków. To był ich dom, ich schronienie, ich leże...
Smoki gnały jak nigdy i już pod wieczór były z powrotem w szkole! Z daleka można już było dostrzec płomienie i dym. Dobrze, że drewnianych zabudowań było stosunkowo mało, a i tak większość była chroniona zaklęciami. Spłonęły tylko dwie stodoły. Reszta oparła się pożodze.
Staneli na smoczym lądowisku. Napastnicy właśnie wychodzili z korytarzu wiodącego do sali balowej i głównej kuchni. Kiedy spostrzegli dwieście smoków, pędzących w ich kierunku w podskokach i wyrzucających w powietrze jęzory ognia, padła na nich taka trwoga, że nie mogli się ruszyć.Jednak kilku opanowało się i zaczęło uciekać. Marne były ich szanse przeżycia, bo smoki były już zaledwie cztery kroki od nich. Nagle zalały ich płomieniami gorącego ognia. Większość zginęła w jednej sekundzie. Spalili się.
Jeźdźcy zeskoczyli z siodeł i dobyli broni. siekli ich na kawałki, a ziemia nasiąkała krwią. Jednakże Islingr nie mógł sie przemóc, by choćby jednemu z mężczyzn odrąbać głowę, lub przebić serce.
- To nieludzkie - pomyślał - przecież, oni też są ludźmi, którzy, choć zeszli na złą drogę, chcieli żyć - mówił do Louisy, która podtrzymywał w siodle, żeby się nie ześlizgnęła. Siedzieli na Morsallorze, który zraz po raz spalał kolejnych rzezimieszków.
Inaczej czuła Nierenna. Wstąpiła w nią taka odwaga i chęć zniszczenia, że nie potrafiła tego powstrzymać. Tańczyła wśród wrogów, jak jej matka i ojciec, w dłoni trzymając swój piękny, lekki biały miecz, który nosił nazwę Selloi Dulierne - Zaklinacz dusz. Był jednym z wielu mieczy, które znaleziono w skarbcu króla Galbatorixa. Rąbała ciała wrogów na kawałeczki, rozkoszując się widokiem i zapachem krwi powalonego wroga.
Wkrótce Nierenna zdała sobie sprawę, że to jest to! Chce być wojownikiem, chce walczyć. Kocha to robić. Uwielbia zanurzać miecz w ciele i krwi wroga. Wiedziała, że może ją to zniszczyć, ale umiała nad sobą zapanować i nie bała się przyszłości.
- Nie chcę być królową elfów! Niech Islingr sobie rządzi nad nimi! - szeptała - Ja jestem księżniczka Nierenna, córa Eragona i Aryi cieniobójców, największych jeźdźców w historii Alagaessi! Moja smoczyca jest córką samej Saphiry Jasnołuskiej i ostatniego smoka ze starego pokolenia - Firnena Zielonookiego! Jestem Nierenna Drottingu! Nierenna Argetlam! - krzyknęła i ugodziła jednego z przestępców prosto w brzuch. Padł na ziemię. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył, była twarz młodziutkiej wojowniczki szeptającej
- Jestem księżniczka Nierenna Argetlam - i zamykającej mu oczy.
Kolejna zabójcza orchidea xD
OdpowiedzUsuńHehe... xD
UsuńWow. Niezłe. Czekam na CD.
OdpowiedzUsuńPs.: będę komentować tylko w weekendy.
Ok ^^
Usuń