niedziela, 9 grudnia 2012

Skutki napaści

     Eragon z Aryą przechadzali się, licząc i oglądając zniszczenia. Największe straty poniesiono w służbie - zamordowano ponad setkę osób. Dodatkowo zabito jeszcze kilku młodszych jeźdźców i ich smoków. Ich groby wykopano w południowo-zachodniej części szkoły, którą porastał jeszcze las. Za każdy razem, kiedy przy ciele nieboszczyka zakończono obrządek pogrzebowy, smoki zamieniały kamień w diament. Groby te bardzo przypominały Eragonowi mogiłę jego ojca - Broma. Jego miejsce spoczynku, również zostało zamienione przez Saphirę w diament.
     Uporczywie notowali wszystkie straty w notatnikach i liczyli, ile będą musieli zapłacić za odbudowę. 
- Nie jest tak źle - przyznała Arya - nie zbankrutujemy. Mogłabym sprzedać część klejnotów, których nie noszę....
- Aryo! - oburzył się Eragon - Po co? Przecież mamy w  kilka skarbców, które są pełne monet i klejnotów po brzegi. Stamtąd weźmiemy pieniądze.
- Ale ja i tak muszę coś odsprzedać, bo mi się już nic nie mieści w kuferku.
- To zamówię ci większy - uśmiechną się do niej.
- Och! - westchnęła Arya - Chodzi mi oto, że za często robisz mi prezenty. Choćby ta diamentowa kolia. Mało osób może sobie pozwolić na noszenie takiego klejnotu... poza tym wiesz, że ja nie lubię obfitej biżuterii.
- Ale wiem, że zawsze jakiś wisiorek czy kolczyki masz na sobie.
- Tak ale ta kolia to była lekka przesada...
- Jeżeli chcesz, odsprzedam ją...
- Eragonie! Nie o to mi chodzi! Mnią rządzi praktyczność, dobrze o tym wiesz.
- Wiem.
- No właśnie, ja nie noszę takich naszyjników na co dzień, a mam już sporo takich klejnotów. Więc proszę cię, po prostu nie kupuj mi więcej biżuterii. - rzekła - chociaż... - dodała zastanawiającym tonem - mógłbyś mi kupić jakiś pierścionek, bo tych mam stosunkowo mało - uśmiechnęła się szeroko.
- Oh Aryo - odwzajemnił jej uśmiech i pocałował w policzek.
       Przeszli jeszcze kawałek, oglądając spaloną stodołę.
- No ale przynajmniej mięso się nie zmarnowało - szepnęła Arya patrząc, jak smoki zajadą się spalonymi zwierzętami, które zginęły w pożarze.  
- Fakt. Nie zmarnowało się - przyznał Eragon.

***

      Louisa leżała w łóżku. Od wczoraj była bardzo zmęczona.
- To wszystko przez te wizje, one jakby wysysały ze mnie energię - mówiła do Islingra, który siedział obok niej. Chłopak objął dziewczynę. Chciał ją trochę pocieszyć. Lou uśmiechnęła się i ziewnęła. Strasznie chciało jej się spać.
- Muszę nadrobić tę energię - szepnęła.
- No dobra, to ja cię zostawię - powiedział chłopak i pocałował ją w czoło - dobranoc - dodał.
- Dobranoc - odparła Lou i osunęła się w sen. 

2 komentarze:

  1. Niech praktyczna Arya uważa, bo Eraś strzeli focha ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arya: Mną rządzi praktyczność
      Eraś: Foch

      Już strzelił :D

      Usuń