- Ał, ałałała... - Islingr potknął się na schodach i o mało nie przewrócił. Róża wypadła mu z ręki i potoczyła sie w dół. Upadła u nóg jakiegoś młodego elfa.
- O a cóż to? Isiuń idzie się oświadczyć naszej Louisie? - zapytał ironicznie spoglądając na swoich przyjaciół.
Chłopak już schylał się po kwiat, kiedy Islingr rzucił.
- Ganga du Eka Rasilin - przyjdź do mnie różo.
Kwiat pofrunął w górę i spoczął na rozłożonej dłoni Islingra.
- Co? - Islingr zapytał, kiedy elfy spojżały na niego z otwartymi ustami - Przecież jestem Elfem. I jestem synem pary jednych z najpotężniejszych jeźdźców w historii Alagaessi. Chyba powinienem umieć posługiwać się magią. A teraz wybaczcie panowie - i wyminął ich śmiejąc się w duchu z ich min. Elfy stały jeszcze chwile, po czym oprzytomniały, ale było już za późno i Islingr był już za daleko, by rzucić na niego zaklęcie.
***
Już chciał zapukać do komnaty, kiedy usłyszał muzyke dochodzącą z pokoju Louisy. Wstrzymał się na chwilę. "Czy to jest aby dobry moment" pomyślał. Ale po chwili dodał "raz kozie śmierć" i zapukał.
Drzwi otwarła Louisa. Była ubrana w piękną białą szatkę, chaftowaną srebrną nicią. Islingr pospiesznie schował różę.
- O Isiek! Wejdź! - zawołała.
- Jesteś sama? - zapytał nieśmiale.
- No... tak. A niby kto miałby u mnie siedziec o tej porze?
- Nierenna?
- Nie... ona niedawno poszła. Spać jej się bardzo chciało... masz jakąś sprawę? - zapytała nagle.
- Tak bo ja... - zawachał się chłopak.
- No co?
- Yyy... chciałbym ci coś pokazać...
- Teraz?
- Teraz. O tej porze jest tam najpiękniej.
- No dobrze... - zamyśliłą sie na chwile dziewczyna - Pójdę po szal.
Wyszli na dwór. Ich twarze omiotło chłodne powietrze. Islingr nadstawił ramię, a lou ujęła go. Szybkim tempem pomaszerowali... nad Tel'naeir.
zaczyna się bardzo romantycznie, czekam na CD
OdpowiedzUsuń