- Ależ Aryo! - mówił Firnen - czy nie uważasz, że dobro ludu jest najważniejsze? -
- Tak Firnenie, to bardzo ważna sprawa. Ale... co ja mam wybrać? - Arya spytała - Miłość czy Węźlasty Tron? Czemu to wszystko jest takie trudne? - usiadła i znów się rozpłakała. Po chwili usłyszała szorstki głos kowalki Ruhnon.
- No i czego ryczysz? - spytała z pogardą
- Bo nie wiem co mam robić
- To idź pod drzewo Menoa. Ona powie ci wszystko. - Ruhnon uśmiechnęła się i odeszła.
Arya puściła się pędem pod drzewo Menoa. Miała nadzieję, że Linnea jej dopomoże.
Gdy tylko dobiegła, wysłała do niej krzyk myślowy.
- Linneo! - krzyczała - Linneo, zbudź się! Linneo pomocy!
- Co się stało królowo?
- Linneo, co ja mam wybrać? Linneo, co?! - Arya krzyczała - Powiedz mi, wybrać miłość, ale na zawsze opuścić Du Wendelvarden i Alagaesię, czy pozostać Królową dla dobra ludu, ale do końca życia być nieszczęśliwą i usychać? Och odpowiedz! -
- Słuchaj serca... - rzekło magiczne drzewo - a teraz idź...
- Linneo?
Ale drzewo coraz bardziej się zamykało i oddalało, coraz ciszej szepcząc
- Idź... idź... idź...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz