wtorek, 29 stycznia 2013

Smoczy grzmot

       - Pierwszy raz od wielu lat ludzie w dole ujrzą grzmot smoków... - rzekła Saphira, czekając aż Eragon poprawi pasy siodła, które uwierały ją w przednią łapę.
- Tak Saphiro... - odparła jej Arya - Ale też wiele elfów od około dwustu lat nie widziało tylu smoków w jednym miejscu! - Rozejrzała się po placu. Gdziekolwiek by nie spojrzeć, stał smok, osiodłany, gotowy do drogi. Część jeźdźców uwijała się jeszcze obok, część siedziała już na swoim miejscu, czekając aż Eragon wyda rozkaz startu. Ta cześć Rady Starszych, która nie była jeźdźcami, oraz służba i najmłodsze pisklęta zostawały w szkole. W razie potrzeby został tez jeden oddział jeźdźców złożony z ludzi, urgali i krasnoludów, oraz kilku elfów.
- Czy każdy dostał jedną szkatułę z Eldunari w środku - Firnen posłał myśl do wszystkich jeźdźców i smoków na placu startowym. Odpowiedział mu chór potakujących głosów i ryk smoków.
- No to co, ruszamy? - Eragon zapytał po cichu Aryę. Elfka miała łzy w oczach.
- A co jeśli tam zginiemy? - zapytała go przez myśl - Nierenna i Islingr...
- Nie zginiemy kochanie - odparł jej Eragon. ale widząc, że jej to nie uspokoiło, dodał po chwili już na głos - Zabiliśmy razem dwójkę cieni - Durzę i Varaugha. Zabiliśmy razem największego tyrana i maga w dziejach Alagaessi: Galbatorixa i jego smoka Shruikana.
- Fakt - przyznała Arya ocierając łzy i uśmiechnęła się - Jesteśmy niezwyciężeni! - dodała ze śmiechem i z gracją wskoczyła na Firnena.
          Arya miała na sobie ten sam czarny, skórzany strój, w którym chodziła przed laty, kiedy trwała Wojna z Tyranem. Skóra ani trochę nie poblakła, nie przetarła się mimo tego iż ubiór miał już co najmniej czterdzieści pięć lat! Wszystko dzięki zaklęciom ochronny, którymi był naszpikowany.
           W jukach Firnena i Saphiry został schowane części bliźniaczych zbroi, które dostały jako prezent wspólny od krasnoludów i elfów. Zbroje były wykute po mistrzowsku a zaklęcia, które wyśpiewywały elfy w trakcie kucia spowodowały, że zbroi nie mogły przebić żadne pociski i nic nie mogło ich zadrasnąć.
           Saphira kręciła już nosem się już ze zniecierpliwienia. Pazury skrzypiały o bruk.
- Lećmy już mój mały! - zawołała do Eragona, który właśnie usadowił się w siodle i uśmiechną się na dźwięk frazy "mój mały".
- Czyżbyśmy wracali w stare, dobre czasy? - zapytał smoczycę.
- Chyba tak Eragonie - odparła Saphira i wystartowała. Zaraz za nią podążył Firnen a za nimi - inne smoki. Bestie ryknęły i skierowały się w stronę Smoczych Wodospadów, a tam skręcili na północny zachód, kierując się na Ellesmerę.

6 komentarzy:

  1. Wspaniała notka. Nie mogę doczekać się opisu bitwy. :)
    Pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja ciebie tez pozdrawiam :D

      Ps. W bitwie poleje się krew kogoś, kto jest naszym bohaterom bliski... więcej nie powiem... :D

      Usuń
    2. A dziękuję. :D
      Hmm.. teraz będę ciągle kminić, czyja. D: Mam tylko nadzieję, że to nie ta osoba, o której myślę...
      PS: W dalekiej dalekiej przyszłości na moim blogu zginie jedna z głównych postaci. Oczywiście nie będzie to Eragon ani Arya, ale również ważna..

      Usuń
  2. No to się robi ciekawie :D
    Teraz pozostaje Ci pisać częściej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę... zbliżamy się nieuchronnie ku końcowi.. a ja sobie chce jeszcze trochę popisać ... :)

      Usuń