niedziela, 16 grudnia 2012

Noc Spadających Gwiazd i urodziny Lou cz. I

      - Dzisiaj jest ten dzień... - śpiewała Nierenna. Słodkim i delikatnym głosem urzekała wszystkich słuchających, jednak czasem, tak jak uczyła ją Lou, "przyciskała pedał gazu" i z jej ust wyrywały się mocne dźwięki. Nie miała za bardzo pojęcia o co chodzi z tym pedałem i gazem, ale Lou przyrzekła jej, że kiedy przejdą na stronę "Tamtego Świata", to wszystko jej wyjaśni. Śpiewała dalej:

... Niebo gwiazdy rozświetlają
magia wiruje wokół nas
wszystkie dzieci radość mają
bo to Dzień Spadających Gwiazd! 

Dzisiaj jest ten dzień
kiedy spełniają się życzenia...
    
       Słuchające ją młode jeźdźczynie, aż drżały z zazdrości. Nierenna miała wyjątkowy talent i niewiele było osób, które mogłyby jej dorównać, poza Lou oczywiście, która wpadła na pomysł, że będzie uczyć muzyki i tańca w szkole, kiedy tylko wrócą z wyprawy do jej świata.
- Talent trzeba możliwie jak najlepiej wykorzystać. A widzę, że w szkole jest kilka osób aż rwących się do tańca i muzyki - mówiła, przekonując Eragona i Aryę, by pozwolili jej dołączyć do grona nauczycieli.
      
       Wszyscy byli bardzo podekscytowani, bo właśnie tego dnia wypadła Noc Spadających Gwiazd, Dzień Zakochanych i Wieczór Magiczny, kiedy to młode dziewczyny-panny słały w niebo tysiące lampionów, z karteczkami, na których zapisane były trzy życzenia. Poza tym, Lou obchodziła dziś urodziny!
       Wieczorem zapalono wielkie ogniska i rozłożono stoły. Uczta miała się odbyć tradycyjnie na świeżym powietrzu. Na drewniane stoły, ustawione w podkowę (na szczęście) położono odświętne biało - złote obrusy. Na nich ustawiono porcelanową zastawę. Pod jednym ze wzgórz ustawiono specjalną scenę i parkiet do tańca. Całą szkołę udekorowano girlandami z kwiatów i bluszczu. Każdy zakątek wyszorowano do czysta tak, że aż lśnił.
      
***

       Arya grzebała w garderobie pełnej ubrań, szukając czegoś na wieczór i mamrocząc:
- W tym już byłam, ta jest za ciasna... - przewiercała się przez sterty ubrań. Nagle w jednym kącie coś zamigotało. Arya obróciła się w tę stronę i przymrużyła oczy, próbując dostrzec, co to było. Podeszła bliżej. W pięknym starym kufrze migotała jej biżuteria, której szukała od kilku lat i nie mogła znaleźć. Było tam kilka naszyjników, których jeszcze nie miała okazji założyć, złote bransolety, jakieś pierścionki i... jej srebrny diadem, który miała na sobie tylko podczas swojego ślubu. Ujęła go w dłonie i strzepała kurz. Diadem był w nienaruszonym stanie. Arya podeszła do lustra i przymierzyła go.
- Wyglądasz cudownie! - usłyszała głos i wzdrygnęła się. W drzwiach do garderoby stał Eragon, ubrany już w odświętną, granatową tunikę. Do pasa przypiął swój miecz - Brisingr. Przygładził trochę niesforne, brązowe włosy i przewiązał je złotawym sznurkiem.
- Dziękuję - odparła Arya uśmiechając się.
- Znalazłaś już coś na wieczór?
- Nic ciekawego oprócz mojej tiary - przyznała.
- Założysz ją dzisiaj?
- Tak. Tak myślę, że powinnam. Dawno nie nosiłam tiary...
        Eragon pokiwał głową i przez chwilę rozglądał się po pokoju. Podszedł do jednego ze stojaków, na którym wisiały rożne stroje. Przejrzał kilka i podszedł do następnego. I kolejnego. W końcu przy czwartym stojaku, wyjął suknię.
- Hmm... może to? - zapytał. Arya dotknęła miękkiego materiału.
- Może... ale myślałam, żeby założyć coś skromniejszego.
Eragon odwiesił ją z powrotem. Przeglądał dalej, aż w końcu znalazł piękną czerwoną sukienkę.
- A to?- zapytał. Arya przyjrzała się kreacji.
- Nie myślisz, że zbyt krzykliwe?
- Nie... dla czego?
- Czerwony kolor....
- No i co? Tobie jest ładnie w czerwonym. Powiedziałbym nawet prze-ładnie - uśmiechnął się szeroko i podał żonie strój - Poza tym, ciągle chodzisz w ciemnych strojach, a chociaż raz chciałbym cię zobaczyć w czymś bardziej kolorowym. - mówił tyłem do Aryi, kiedy ta wkładała strój.
- Uch...mógłbyś mi pomóc. Nie mogę sięgnąć.
 Jeździec odwrócił się i ujrzał swoją żonę siłującą się ze sznurkami. Widok ten wprawił go w rozbawienie. Podszedł i delikatnie zasznurował sukienkę na jej plecach, o czym pocałował ją w policzek.
         Arya podeszła do lustra, przeglądając się. Eragon wziął leżący na stoliku diadem i włozył Aryi na rozpuszczone włosy. Elfka zarumieniła się.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że moja żona jest tak piękna - szepnął jej do ucha. 
- A ja nie moge uwierzyć, że mój mąż, mimo tylu lat razem, wciąż mnie tak komplementuje. - odparła mu i objęła go w pasie.

4 komentarze:

  1. Och, jak ja zazdroszczę Aryi. Chciałabym mieć takiego męża jakim jest Eragon (mam na myśli charakter).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też... I wygląd tez mógłby być ^^

      Usuń
    2. Charakter Eragona i wygląd Murtasia :D

      Usuń
    3. Hmm...ale przecież Eragon też był przystojny... :D.Choć Murtaś chyba bardziej. Nie wiem... jestem skołowana :D

      Usuń